Wyższy świat (I)

Henri de Toulouse-Lautrec: Kobiety w jadalni

Henri de Toulouse-Lautrec: Kobiety w jadalni

Wszyscy, a już w szczególności młodzi, skłaniamy się do uważania naszych pragnień za czyste zrządzenie Opatrzności. Ale przecież nie zawsze zwykłe łaknienie i żądania decydują o losie i posłannictwie człowieka.

***

August Sander, ---

August Sander, —

Jestem niepoprawnym marzycielem i miewam łagodne widzenia, jednak ich dobrotliwość i pobożność fascynująco mogą łudzić; nie warto zatem na nich polegać.

***

Oby mi nigdy nie zbrakło przełożonych, którzy byliby głupsi ode mnie! Jak to cudownie leczy pychę.

***

Rdzeniem i sensem mojego życia jest czysta służba dla ducha, posłannictwo dla Słowa, które przyjęło postać Pana; ciche, rozważne, rezygnujące z własnej korzyści trwanie w skupieniu i na modlitwie, droga do wyższych aspektów psyche. Będąc wszelako myślicielem, przychodzi mi z zaskakującą trudnością, aby we wszystkim ujrzeć miłość.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Pocałunek

Henri de Toulouse-Lautrec: Pocałunek

Jedną z najkrótszych dróg do świętości może być żywot rozpustnika.

***

Należę do istot, które bezpowrotnie utraciły szmat swego życia, i które pod naciskiem jakiejś głębokiej niedoli bądź zewnętrznego urzeczenia, musiały się zdecydować na zapomnienie złej przeszłości.

***

Hermann Hesse

Hermann Hesse

Ludzie czystego ducha, chociaż często na pozór wywierają wpływ na resztę, nie żyją pełnią, lecz w posusze. Nie do nich należy doskonałość egzystencji, sok jej słodkich owoców, ogród miłości, piękno sztuki. Tamci „śpią na piersi matki”, podczas gdy cisi „czuwają na pustyni” (H. Hesse).

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Badanie lekarskie

Henri de Toulouse-Lautrec: Badanie lekarskie

Dysząc, z udręką wyrzucałem z siebie oddech, jak ktoś dotknięty piętnem śmierci, jak ofiara przejęta na wskroś uczuciem, że coś dogłębnie zabójczego tkwi w jej trzewiach. I poruszając się spazmatycznie, wybiegłem z dusznego pokoju na zewnątrz, uciekając z nieprzytomnością w oczach w najodleglejsze zakątki miasta. Jeszcze przez chwilę, jak kaleka, czepiałem się korytarza i schodów, a moje ciało łasiło się do wilgotnych zakamarków piwnic, ale wkrótce musiało ono ustąpić przenikliwości nagich niebios, z których operowało nieme słońce. W jego blasku ukryta rana szarpała się przeraźliwie, nie pragnąc drogi do światła i nie znajdując dojścia do rozumu. I tak bezbłędnie trzymała w szachu.

***

Okruch kwiatu lub mały owad na ścieżce przemawiają bez porównania silniej, niż wszystkie księgi biblioteki. Tamte szafują jedynie nadmiarem słów, podczas gdy te zawierają w sobie wszystko.

***

August Sander, ---

August Sander, —

Rozum gustuje w rzeczach stałych, ukształtowanych bez zarzutu, pragnie polegać na pewnych znakach, odwoływać się do tego, co namacalne i rzeczywiste, do tego, co bez wątpienia istnieje, a nie się staje, do tego, co jednoznaczne, a nie jedynie możliwe. I nigdy nie ścierpi, aby sucha litera stała się ptakiem, żywym wężem. Bo rozum nie potrafi żyć w naturze, czerpiąc z jej źródeł liczne soki, ale wyłącznie wbrew naturze, jako jej rywal, przeciwieństwo.

***

Celem istnienia jest stawać zawsze tam, gdzie potrafimy najlepiej służyć, gdzie nasz charakter, właściwości i uzdolnienia znajdą najlepsze zastosowanie, największe pole do popisu. Nie ma innego celu.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Bal w Moulin de la Galette

Henri de Toulouse-Lautrec: Bal w Moulin de la Galette

Wszystko, co mnie otacza, jest tak niezrozumiałe i właściwie smutne, chociaż tak piękne i wytworne. Przemierzam ten świat i stąpam lekko po ziemi, czując jak niejedna z towarzyszących mi rzeczy spogląda obiecująco i wyczekująco, jaką wyzywa we mnie tęsknotę, łudzi zasłoną nieśmiertelności, tak upragnioną, pożądaną; a potem to wszystko przemija i ze wszystkiego opada zasłona, i tak naprawdę nie dzieje się nic, żadna zagadka nie bywa rozwiązana i nikt nie zdejmuje zewnętrznego czaru, aż wreszcie człowiek się starzeje i nawet wygląda mądrze, lecz nie ma już żadnej wiedzy, tylko tak czeka, nasłuchuje.

***

August Sander, ---

August Sander, —

Być zawsze samotnym i spoczywać pomiędzy cichymi, smętnymi pniami drzew, i egzystować pośród zwierząt, które przede mną uciekają, i z którymi nie można wymienić wrażeń – o jakże jest to smutne i nie do zniesienia!

Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. […] I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny” (Rdz. 2, 19-20).

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Chambre separée

Henri de Toulouse-Lautrec: Chambre separée

Nie ma w istocie nic, co można by wypowiedzieć, nie istnieje temat, który dawałby się przemyśleć, a jednak czuję w sobie ową gwałtowną potrzebę ekspresji, ów wieczny pęd do myślenia!

***

Każdy człowiek płynie i zmierza ku nieistnieniu, zmienia się ciągle i ginie wreszcie, podczas gdy jego obraz, stworzony przez artystę czy fotografa, pozostaje zawsze ten sam.

***

Źródłem wszelkiej sztuki, a może nawet i wszelkiego ducha, jest ustawiczny lęk przed śmiercią, wzdryganie przed doczesnością, smutek więdnących kwiatów i opadających z drzewa liści. W ich obliczu nasze serca przepełnia pewność, że i my jesteśmy docześni i wnet na zawsze uwiędniemy. Dlatego artysta tworzy obrazy a myśliciel formułuje tezy i szuka niezmiennych praw, po to, by uratować coś z tego wszystkiego, z „tego wielkiego tańca śmierci”, aby utworzyć coś, co nas przeczeka i co przedłuży naszą istność.

***

August Sander, ---

August Sander, —

Należę do tych nieszczęsnych artystów, którzy wprawdzie odznaczają się jakimiś zdolnościami, ale nie znajdują właściwych środków do ich urzeczywistnienia. Jestem człowiekiem, któremu dane jest odczuwać głęboko i nosić w duszy wzniosłe chwile, odżywiać szlachetne i niezrównane obrazy, a mimo to nie znajduję drogi, aby je z siebie wydobyć na światło dzienne i ukazać ich kształty ku radości innych.

***

Śmierć i rozkosz są dwoma stronami tego samego medalu. Tak jak miłosna rozkosz, w chwili najżarliwszego napięcia, pewna jest, że w następnej chwili będzie musiała zniknąć ze sceny życia i poddać się pętom śmierci, tak najniklejsza samotność i pogrążenie w melancholii bywają pochłonięte przez pożądanie i zanurzenie w jaśniejszych stronach życia.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: La Clownesse Cha-U-Ka-O

Henri de Toulouse-Lautrec: La Clownesse Cha-U-Ka-O

Sztuka jest zjednoczeniem „świata ojcowskiego i macierzyńskiego” (H. Hesse), ducha i ciała, idei i krwi. Może się ona poczynać w najgłębszej zmysłowości i wieść ku najdalszym abstrakcjom, lecz równie dobrze może wywodzić swój początek z czystego świata idei, kończąc ów bieg w pulsującym życiem rezerwuarze ciała.

Sztuka jest możliwością połączenia tych sprzeczności, a przynajmniej szansą na znalezienie czytelnego języka godzącego nieuniknione rozdwojenie, pewnego symbolu jednoczącego antynomie. Ale sztuka nie jest wyłącznie darem, nie można jej otrzymać za darmo, kosztuje wiele, wymaga ofiar. I jakże chętnie poświęca na swoim ołtarzu wolność, ludzką swobodę, błąkanie się bez przestrzeni i granic, nieregularność wędrownego życia, samotność i niepodległość!

August Sander, ---

August Sander, —

Sztuka nie ogranicza się do obowiązku posłuszeństwa mistrzowi, nie siłom wyższym, konieczności, ale żąda oddania samej sobie, tej tak na pozór niematerialnej bogince. Jej potrzeby są nieogarnione: dach nad głową, narzędzia pracy, farby i dłuta, płótna i drzewa… tak błahe, a wymagające wierutnych poświęceń.

***

Współcześni niewiele widzą, nie pragną wiedzy i nie spostrzegają jej nawet, w istocie nic do nich nie przemawia; nie ma znaczenia, czy na ich oczach odchodzi z tego świata życie. Nie dostrzegają nadziei na twarzy świętego, jej szlachetności i cierpienia, całej tej paraliżującej trwogi ludzkiego bycia; nie chcą już nic i ich to nie zajmuje! Zadowoleni są tylko sobą albo zajęci bez miary błahostkami, zawsze jest dla nich coś ważne, zawsze się śpieszą naprzód, śmieją się drwiąco, opluwają krzyczą i hałasują bez miary, biją się o dwa grosze, a jeszcze czują się w tym dobrze, ich satysfakcja nie zna granic.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Loża w teatrze

Henri de Toulouse-Lautrec: Loża w teatrze

Coraz częściej, niekiedy zupełnie nagle, jakby za wpływem magii, opuszcza mnie wesołość i biegnie w dal skromny spokój, opada ze mnie ta nikła sytość, owo nikczemne zadowolenie splątane z wyniosłością duszy. Wówczas porywa mnie coś wstecz, w kraj samotności, rozmyślania, na bezustanną podróż myśli, na rozważanie cierpienia i śmierci, na dywagację nad marnością moich poczynań, na wpatrywanie się w złą otchłań. I bywa tak, że z tego beznadziejnego oglądania rzeczy, z tego bezsensownego oddawania się sprawom straszliwym, wykwita nagle jakaś radość, jakieś gwałtowne zauroczenie, wola słuchania tęsknej pieśni, objaśniania wszechświata, spisania niekłamanych wrażeń. I kiedy wącham świeży kwiat albo się bawię z psem czy kotem, powraca do mnie cała promienność życia, a wraz z nią dziecięce pojednanie ze światem.

***

August Sander, ---

August Sander, —

Okruchy rzeczywistego świata, złotawy połysk nad wodą, cienie i zjawy naniesione wiatrem, mgliste przeczucia odległego lasu, wszystkie te na poły realne i profetyczne zjawiska życia są tak niewypowiedzianie piękne i takie uszczęśliwiające, a przecież tworzą antynomię rostrum wykreowanego przez artystę. Bo gdy piękność obiektów nienazwanych zdaje się pozbawiona kształtu i jest owiana tajemnicą, to dzieło sztuki wprost przeciwnie – jest samą formą, przemawiającą bezpośrednio. Albowiem nic nie może być bardziej bezkompromisowo jasne i określone jak linia nanizana na płótno bądź wyrzeźbiona w twardym drzewie. Nie ma w niej nic łudzącego, nieuchwytnego, rozpływającego się w przestrzeni.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Czeszące sie

Henri de Toulouse-Lautrec: Czeszące sie

Dzieła sztuki sprawiają tak gorzkie rozczarowanie, ponieważ budzą pragnienie rzeczy najwyższych, ale żądania owego najczęściej nie zaspokajają. A to dlatego, iż brak im jest tajemnicy, sacrum odpowiadającemu marzeniu.

***

Gwałtowną falą objęło mnie uczucie znikomości, które tak bardzo dręczy i oszałamia. Wszystko przekwita w moich oczach i wyczerpuje wszelką rozkosz, i pozostawia proch i miał. Lecz pozostaje ta obecność: trwała, prastara i wiecznie młoda, ze smutnym i niezaspokojonym uśmiechem miłości na twarzy.

***

August Sander, ---

August Sander, —

Wędrowiec na tym świecie może być czuły bądź brutalny, pełen talentów albo głupi, przepełniony brawurą bądź tchórzliwy, ale jest w głębi serca dzieckiem i żyje pierwszym dniem stworzenia, zanim się rozpoczęły dzieje.

Moim istnieniem rządzi niewiele popędów i potrzeb. Jestem głęboko świadom, jak ułomne i znikome jest to wiotkie życie, i jak żałośnie i trwożliwie przemierzam gwar wszechświata, wsączając weń kroplami gorącość krwi. Znikomość mojego bytu, bez przerwy więdnącego i przystrajającego się w kostium śmierci, moja dziecięca odraza do praw i rozumu, cicha bezbronność i potajemne wyzywanie zagadek wszechświata, od dawna odcisnęło się piętnem na mej duszy i przeniknęło aż do głębi. A mimo wszystko tkwią we mnie jeszcze duch i wola, czyniąc bogatym oraz trudnym, tak jak wzbogaca się i rozkwita życie zaledwie rozdwojone i spowite w sprzeczności. Rozsądek i trzeźwość, szał i rozkład, miłość i nienawiść, przytomna rozkosz zmysłów, zza której zerka gniewnie śmierć – oto symptomy cielesności.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Tańcząca Jane Avrl

Henri de Toulouse-Lautrec: Tańcząca Jane Avrl

Moja uboga dusza nie chce już dążyć do uczoności, ale do kontemplacji i cichego marzycielstwa w cieniu kościelnych krużganków i sklepień.

***

Jestem niewiarygodnie smutny i to jest fakt, ale co mnie tym smutkiem natchnęło, tego zaiste już nie wiem. I tak to jest: smutek, który przemija, przepływające w dal cierpienia i rozpacz, blaknąca radość i wesołość, tracące na swej głębi i znaczeniu, a wreszcie pustka, nieokreśloność, której nie można sobie przypomnieć. Wszystkie one przychodzą i odchodzą, nie pozwalając człowiekowi na ustalenie ich wydźwięku.

***

August Sander, ---

August Sander, —

Dzięki pisaniu zelżało i osłabło uczucie przepełniające ciężarem mą duszę. Przeładowało się i minęło. Póki piszę, nie wiem, gdzie się znajduję, a mój ubogi świat zewnętrzny składa się tylko ze stołu, karty papieru oraz pióra. I jeszcze wieczornej lampy, która budzi ostatnie przeżycia i z nieubłaganą jasnością ukazuje minione wędrówki, po czym wałęsa się po stole z dziwnie rozdwojonym światłem, na wpół witając, na wpół żegnając dzień bieżący.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Przy stole

Henri de Toulouse-Lautrec: Przy stole

Jakże wykpionym jest się przez życie! Kiedy się tylko egzystuje, pozwalając do woli grać zmysłom, wówczas doznaje się niejednej rozkoszy, lecz nie ochrony przed marnością. Jest się zaprawdę „jak grzyb w lesie, który dzisiaj pyszni się w pięknych barwach, a jutro gnije” (H. Hesse). Ale kiedy szuka się jakiejś obrony i zamyka w kilku ścianach pokoju, gdzie usiłuje się stworzyć pomnik temu nieprzeciętnemu i nietrwałemu byciu, wtenczas trzeba zeń szybko rezygnować, wtenczas jest się tylko narzędziem, wprawdzie w służbie rzeczy nieprzemijających, ale tak do cna wyczerpujących i zagrażających naszej wolności! Wtedy zanika rozkosz życia.

Pytanie: Czy tworzyć dalej, płacąc za to cenę życia, czy żyć, zrezygnowawszy jednak ze szlachectwa twórczości?

© Andrzej Osiński

Published in: on 17 listopada 2012 at 10:01  Dodaj komentarz  
Tags: , ,

The URI to TrackBack this entry is: https://andrzejosinski.wordpress.com/2012/11/17/wyzszy-swiat-i/trackback/