Fiodor Dostojewski formułuje pytanie: „Czy możliwe jest mianowicie, by człowiek o wysokiej kulturze umysłowej, człowiek w całym znaczeniu europejski, w ogóle wierzył, w szczególności zaś, by wierzył w boskość Jezusa Chrystusa, bo przecież istota wiary na tym polega?”, i przyznaje, iż „chodzi tu o palącą, pierwszorzędnej wagi kwestię”, problem – osnowę egzystencji.
Rzeczywiście, wysoko cywilizowany człowiek europejski nie jest już dzisiaj istotą podobną żyjącym w czasach minionych; człowiekiem, który oglądał Boga twarzą w twarz i przysłuchiwał się Jego słowom. Człowiek współczesny, uformowany ręką Kartezjusza, Husserla i Kanta, stał się rzeczowy i krytyczny, nad wyraz trzeźwy i posępny, a nadto w jakimś sensie „zblazowany i przedwcześnie postarzały duchowo” (K. Adam).
Nasz umysł utracił był głębię perspektywy, będąc zbyt płytkim, powierzchownym. Oddaje się on relacjom i fenomenom czysto zewnętrznym, które uwielbia i bada z zapałem, poświęcając im całą uwagę. Kwestia roztropniejszego i głębszego ujęcia tych zjawisk, ostatecznego sensu ich istoty, przyczyny twórczej ich działania, zeszła bezwzględnie na dalszy plan, stała się zbędna i bezowocna. Straciła kontekst metafizyczny. (więcej…)