Człowiek nie istnieje na tej ziemi po to, żeby być szczęśliwym. On trwa po to, aby „zapewnić utrzymanie swojej rodzinie i wychować porządnych ludzi” (S. Marai i nast.). Są to rzeczy, za które nie można oczekiwać podziękowania. Czym zatem jest rodzina? Rodzina to wielkie przedsięwzięcie, zarówno wobec jednostki, jak i wobec świata; dla tego zadania warto wytrzymać i znieść jakieś kłopoty, a nawet cierpieć. Ludzie zestrajają się szybko ze sobą a później każdy żyje własnym życiem i trochę też „przeciwko innym”. Rodzina to jednak wielkie słowo, nawet jeśli jej członkowie wojują ze sobą nawzajem niczym wygłodzone wilki. Rodzina stanowi cel egzystencji, gdyż przepełnia ją także coś więcej aniżeli zwykła namiętność. Jest w niej miłość, cierpliwość i przebaczenie, o współczuciu nie wspominając. Ja niestety nie byłem dostatecznie wytrwały względem tej, którą założyłem, i oto tkwię tutaj nie w związku, lecz w samotności.
Jako człowiek samotny nie mam w sobie wystarczająco dużo kurażu, żeby przyznać, iż błąd tkwił we mnie. A przecież nie można być bardziej szczerym wobec siebie, aniżeli ja jestem! Zbadałem się dokładnie: byłem zachłannym i leniwym egoistą, związanym „przeszkodami społecznymi” i „mechanizmem świata”. Czy poniosłem porażkę? Chyba nie, bo samotność jest stanem, w którym prędzej czy później zanurza się każde życie, tak jak „nocny wędrowiec wpada w dół”. Moja dorosła egzystencja to trwanie w smutku i niezaspokojeniu, w walce i rezygnacji. Uczuciom tym towarzyszyła zawsze wiara w niemożliwą poprawę bytu, w to, że bardzo pomału, „za cenę nieobliczalnych zwrotów” i trudów, z czasem polepszy się mój los. Pragnienie to nie rozproszyło mojego zagubienia, jednak coraz częściej dochodzę do wniosku, że samotność jest także wynikiem postępującej cywilizacji. Ludzkość nie żyje już bowiem w trwałej kulturze, lecz w jakiejś „powszechnej, utajonej, mechanicznej” cywilizacji. Każdy ma w niej swój udział, lecz nikt nie znajduje prawdziwej radości.
Korzystamy z ułatwień w utrzymaniu mieszkania, możemy słuchać muzyki i oglądać filmy na zawołanie, rozmawiać z wybranym punktem na naszej planecie, szybować przez kontynenty. Oplatają nas partykularne ustawy chroniące „interesy i prawa zarówno biednych, jak i bogatych”, a jednak brak nam szczęścia. W społecznościach rozsianych po świecie spotykamy wzburzenie i podejrzliwość, napięcie i nieufność, kurczowe przeciwstawianie się życiu. To frustracja wywołana przez samotność. Można ją tłumaczyć na wiele sposobów, i każde wyjaśnienie wydaje się dobre, lecz żadne nie potrafi zajrzeć w głąb istotnej przyczyny.
(więcej…)