Nigdy w życiu nie byłem w stanie sobie uświadomić, ile dokoła istnieje twarzy. Przybywa coraz więcej ludzi a wraz z nimi pojawiają się na świecie kolejne twarze, więcej twarzy, gdyż każda z istot ludzkich szczyci się posiadaniem ich kilku. Są bowiem ludzie, który jedną twarz noszą latami; zużywa się ona niepomiernie, łamie w pęknięciach zmarszczek, toksycznie brudzi i „rozłazi się jak rękawiczki noszone w podróży” (R. M. Rilke). To są ludzie oszczędni, najprostsi; nie zmieniają swej twarzy nawet wtedy, gdy ta wymaga czyszczenia. Twierdzą, że jest wystarczająco dobra, a któż im dowiedzie, że może być inaczej? Lecz skoro mają kilka twarzy, co czynią z tymi pozostałymi? Zapewne je przechowują i zatrzymują dla swoich dzieci…
Z kolei inni ludzie niesamowicie szybko przebierają twarze, nakładają je jedna po drugiej, aż do zupełnego wyczerpania zapasu. Wydaje się zrazu, że zapas ten wystarczy im na długie lata, a oto ledwie wkraczają w wiek dojrzały, i już przed nimi twarz ostatnia. Jest w tym z pewnością pewien tragizm, albowiem ludzie ci nie przywykli do oszczędzania twarzy, i teraz nosząc tę ostatnią, stwierdzają nagle, iż po tygodniu jest już ona zużyta i „w wielu miejscach cienka jak papier”. Wszystko, co pozostaje to zmarnowany podkład i nędzne resztki starej twarzy, z którą bezczelnie się obnoszą, nie wiedząc co w ogóle począć. (więcej…)