Oda do człowieka

Paul Fusco

W większości wypadków literatura nie lubi używać zaimka „ja”, owej pierwszej osoby, która określa indywidualny wszechświat. Wiedząc o tym, zastosuję go jednak świadomie „ze względów czysto egoistycznych” (H. D. Thoreau i nast.). W ten sposób esej mój znowu będzie się różnił od tylu innych. Zresztą nie pisałbym tyle na swój temat, gdybym znał kogoś innego równie dobrze co siebie. Ograniczona skala życiowych doświadczeń zmusza mnie do „poprzestania na temacie własnej osoby”. Jestem zdania, że każdy twórca, niezależnie od tego, czy jest najlepszy, czy najgorszy, powinien zdawać uczciwą i szczerą relację ze swojego życia, a nie opowiadać o tym, co kiedyś przeczytał bądź usłyszał o życiu innych. W tym sensie osobista relacja staje się intymnym listem „wysłanym do rodziny z odległego kraju”. Rozważając ten casus, pragnę dodać, iż nie boję się opinii publicznej; zresztą nie jest ona tyranem, przynajmniej nie takim, jak mniemanie o sobie samym. Trudno do tego się przyznać, ale o naszym losie decyduje to, co myślimy na swój temat, a wyzwolenie się o własnych siłach z narzuconych przez siebie schematów okazuje się niemożliwe, nieważne jak bardzo byśmy tego pragnęli.

Paul Fusco

Znaczny odsetek ludzi prowadzi życie „w cichej rozpaczy”, usankcjonowanej przez to, co się nazywa rezygnacją. Nawet w zabawach i rozrywkach, którym tak chętnie się poddajemy, tkwi cierń udręki, tyleż stereotypowej, co nieuświadomionej. A przecież istnieje mądrość, która wyklucza kierowanie się w życiu rozpaczą! Zastanawiając się nad tym, co stanowi główny cel pojedynczego człowieka, i jakie są jego realne potrzeby i przedsięwzięcia, odnoszę wrażenie, że wszyscy umyślnie zdecydowali się na „jeden wspólny sposób życia”, twierdząc, iż nie mają wyboru: istnienie przesycone pożądaniem. Wątpię, czy najmądrzejszego nawet człowieka los nauczył czegoś, co miałoby „wartość absolutną”. I dzieje się tak, że nikt nie może przekazać drugiemu żadnej istotnej rady, gdyż jego własnemu doświadczeniu „brakuje pełni”. Takie życie urasta do rangi nieszczęsnego fiaska, które ponosi się z powodów osobistych. Pytam tedy: Czy nie została w nas odrobina wiary, która może zadać kłam przykremu doświadczeniu?

(więcej…)
Published in: on 23 października 2022 at 10:34  Dodaj komentarz  
Tags:

List do Tomasza Manna

Tomasz Mann

Egzystencja tak „problematyczna” jak moja przywykła żyć wiecznością. Skrajny intelektualizm w niej zawarty, przeobraża się  w mistykę. Jestem tylko artystą, a przecież pisarz powinien być czymś więcej niż artystą, który jest neurastenikiem zdolnym do „krańcowych doznań i jeszcze bardziej skrajnego ich wyrażania” (Tomasz Mann i nast.). Moja taktyka pracy, jaką jest bezustanne ociąganie się, nigdy już się nie zmieni. Dojrzałość? Czy i ja ją kiedyś osiągnę? Przede wszystkim nie za bardzo rozumiem czym ona jest. To dla mnie pojęcie moralne i intelektualne. A może to uczciwość? Spalam się w planach i tracę nadzieję, że je kiedykolwiek urzeczywistnię. Bo chociaż uważam za bardzo pożądaną ruchliwość, swobodę i aktywność, to jednak wiem nie od dziś, że tkwi we mnie spora doza domatorstwa i wygodnictwa, a także ustabilizowanie i potrzeba komfortu. Jest jeszcze hipochondria, bywająca stanem, w którym „widzi się rzeczy takimi, jakie są w istocie”. Jak to ma się do twórczości?

Henri Cartier Bresson

Moje eseje odwołują się do życia lub w każdym razie do „kompromisu” pomiędzy wielkością a życiem. Odwiecznie poszukuję piękna; ono prowadzi mnie pewnie, nieważne czy kroczę drogą słuszną czy błędną. Istota zmysłowa tylko przez piękno i dobroć znajduje trakt ku duchowości i osiąga szlachectwo duszy. Są i chwile słabości, kiedy zawodzi „samoobrona” i budzi się we mnie lęk przed życiem, strach „starzejącego się mężczyzny”. Piękno prowadzi na manowce, „strąca w przepaść”, może odurzyć i wzbudzić żądzę, powoduje kompletny zamęt myśli, występek, grzech. Piękno deprawuje przez „zbyt wysokie napięcie namiętności życia”; przegrywa się wówczas wszystko, co wydaje się najbardziej upragnione: intelektualizm późnego wieku, „artyzm ostatniego etapu”, mądrość spełnienia. I nie pisze się już ciekawie, nie osiąga szczytu starości, w którym dzieło i życie stają się uderzająco pełne.

(więcej…)
Published in: on 19 października 2022 at 10:48  Dodaj komentarz  
Tags: ,

Tylko dla obłąkanych (Studium poety)

Hermann Hesse

Nie mam pojęcia czy moja praca wymaga szerszej przedmowy, czuję jednak potrzebę napisania tych kilku stron, na których spróbuję naszkicować swój obraz. Wiem o sobie niewiele, choć znam swoją przeszłość, jej blaski i cienie, i wydaje mi się, że budzę jak najlepsze wrażenie. Jestem mężczyzną ponad pięćdziesięcioletnim, który próbuje ogarnąć książki i płyty w swoim zagraconym do cna pokoju. Prowadzę życie wyjątkowo ciche i zgodne, i tak samotne, że sąsiedztwo skutkujące przypadkowym spotkaniom na schodach i przy śmietniku sprawia, że tak naprawdę nikt nie poznał mnie nigdy. Jestem człowiekiem nietowarzyskim i to w stopniu wręcz niespotykanym, istotą obcą i płochliwą, może nawet z innego świata. I sam już nie wiem, czy moje osamotnienie płynie wyłącznie z osobliwych predyspozycji i przeznaczenia, czy też stało się ono świadomym losem? Można to wywnioskować z tych oto zapisków, z moich niepozornych gestów i napomknięć, które wyrobią w postronnym obserwatorze pewien niejasny obraz. Jest on w zasadzie zgodny z wizerunkiem, mniej czy bardziej kompletnym, który ukształtowała moja znajomość z tymi nielicznymi osobami, z którymi przyszło mi się w życiu spotkać.

„Posłaniec”

Kiedy przyglądam się mojemu mieszkaniu, prowadzącym do niego schodom, oknom, ścianom i wypełnionej po brzegi biblioteczce, moja twarz rozciąga się w lekkim  uśmiechu i można odnieść wrażenie, że wszystko to mi się podoba, a zarazem w jakiś sposób onieśmiela. I chyba mają rację ci, którzy twierdzą, że przybywam z dziwnej krainy, od dawna zapomnianej i niechcianej. Pędzę żywot ani solidny ani rozsądny, lecz nie przeszkadzam innym i nie wyrządzam szkód. Uchodzę za człowieka kreatywnego, budzącego ciekawość i uzdolnionego; moja twarz jest rzadko pozbawiona wyrazu, a subtelna mimika odzwierciedla „interesujące, ogromnie wrażliwe, pełne delikatności i uczuciowości życie duchowe” (H. Hesse i nast.). W rozmowie łamię przyjęte konwenanse i przekraczam granice ludzkiego rozumienia świata. Z głębi mojej istoty wypowiadam zdania, którym należy się podporządkować; jest w nich tyle przemyśleń o sprawach ducha i wiedzy, jakimi odznacza się człowiek prawdziwie uduchowiony i całkowicie wyzbyty próżności. Nie pragnie on błyszczeć, na siłę przekonywać innych albo za wszelką cenę zmuszać do przyjęcia osobistego poglądu, nie mówiąc już o postawieniu na swoim! Hesse obdarza taką istotę mianem „wilka stepowego”, które oznacza byt bezpretensjonalny, stroniący od zapobiegliwej krzątaniny, karierowiczostwa i nadętości; gry zarozumiałej, płytkiej i beznadziejnej. Cała powierzchowność i pseudo-uduchowienie moich czasów, tak obca mi mentalność i niskość poglądów przenika bezwolnie do mojej głębi, dotyka przerażonego serca i budzi zwątpienie myśliciela „wtajemniczonego w godność i sens życia ludzkiego”. Rodzi także niecodzienne i przejmujące osamotnienie, powolne zamieranie.

(więcej…)
Published in: on 17 października 2022 at 9:29  Dodaj komentarz  
Tags: