Taedium vitae

Steve McCurry

Każdy chciałby żyć w zgodzie ze swoim widzimisię, ale ludzka myśl to „coś najbardziej paradoksalnego na świecie” (R. Musil i nast.). Ciało przyciąga idee jak magnes; nabiera ono magicznej mocy, kiedy tylko jakieś pojęcie się z nim zwiąże na stałe. Nowa idea upodabnia się do wszystkich, które są już obyte i przyswojone, staje się częścią poglądów i charakteru, kruchych nastrojów i zasad. W obecnych czasach myśl uprawiana bez praktycznego celu staje się „nieprzyzwoitym nałogiem”. Dziewiętnaste stulecie ukuło pojęcie „lotu myśli”; w pismach Goethego, Heinego i Schillera intelektualista cierpiący na duszy jest wysoko ceniony i uwznioślany. Jednak współczesność pogardza tą opcją i każe wprost mówić, że z takim człowiekiem jest coś nie w porządku.

Człowieczeństwo staje się dziś wielkim ciężarem a humanizm jest już niemal „wierutnym oszustwem”. Nasze czasy są niespokojne, ale przecież czasy sprzed trzech czy pięciu lat też były niespokojne, a każdy dzień przynosi nowe sensacje, o których niedługo się pamięta. Codzienność, gdy się na nią spojrzy z bliska, jest – jak pisze autor „Człowieka bez właściwości” – niepewna i niebezpieczna niczym zdradliwe bagno, przez które biegnie wąska ścieżka. Droga ta nie przypomina biegu „kuli bilardowej”, która przebywa określony tor, ale trakt włóczącego się bez celu przechodnia. Zbacza on z obranego kierunku z powodu jakiejś gry zmysłów, ulotnego wrażenia, spotkanych ludzi, i dociera do miejsca, którego ani nie znał, ani nie chciał osiągnąć. Jego droga schodzi na manowce.

Steve McCurry

W szalejących wirach historii nie pozwalamy przebiegać życiu po prostu tak, jak przebiega. Zachowujemy się jak ranne zwierzę bądź uciekinier z płonącego miasta, gramy w kiepskim przedstawieniu teatralnym, natrafiając zawsze na te same role, fabuły i powikłania. Obarczeni przesądami, nawykami i „ziemską materią” nie wiemy, czy zwrócić się w prawo, czy w lewo. Dwa wieki temu przodujące umysły wierzyły, że myśląca istota jest w stanie „wysnuć z głowy prawa dla ludzkości”, tak jak można dowieść teorii Newtona. Zarozumiałość ta zniknęła bezpowrotnie, o wiele lepiej poznaliśmy samych siebie, przyrodę i otaczający nas świat.

(więcej…)
Published in: on 2 Maj 2023 at 10:41  Dodaj komentarz  
Tags:

Czasy bez właściwości

Jean Gaumy

Nic nie jest tak trudne do opisania, jak człowiek który myśli” – zaznacza Robert Musil. Istota ludzka w swoich zamiarach, uczuciach i możliwościach jest skrępowana przez tradycję, przesądy i okoliczności, jak „wariat przez kaftan bezpieczeństwa”. Człowiek marnotrawi najwięcej energii na trzymanie się jakiegoś ściśle określonego, wąskiego celu. Tymczasem w społecznym organizmie, przez który „przepływają różne energie”, każda droga prowadzi do właściwego celu! Cel ten jest z natury krótkoterminowy, lecz przecież i życie zostało wytyczone na krótką metę. Nie jest zatem ważne, czego się pragnie, ale czy się to osiąga; to jest istotne dla doświadczenia szczęścia. Każdy człowiek jest ożywiony wolą stania się kimś; zdaje się, że to żądanie jest mu wrodzone. Dążenie tego rodzaju może wprawdzie świadczyć o zagubieniu i próżności, ale nie można zaprzeczyć, iż jest ono z gruntu piękne i słuszne, i że bez niego nie byłoby ludzi wybitnych. Zasadnicza kwestia polega jednak na pytaniu, jak się zostaje osobą wybitną, i co to właściwie znaczy?

Świat kreuje po równo Biblię i karabiny maszynowe, chorujących na grypę i penicylinę, grających w polo i szachistów. Jest w pełni demokratyczny, a przecież ma królów i klasę średnią, buduje kościoły i przeciwstawia im dyskoteki, przerabia seminaria na hotele i rozsyła do woli misjonarzy. Jeśli spojrzymy nań z punktu widzenia techniki, wydaje się po prostu śmieszny i „niepraktyczny” w stosunkach międzyludzkich. Zdobyliśmy rzeczywistość, lecz utraciliśmy marzenia. Nikt już nie leży pod gruszą i zażywa świętego spokoju, gapiąc się w niebo, ale oddaje pracy twórczej, ćwiczeniom, dziesiątkom aktywności; wykonuje „najgwałtowniejsze ruchy”. Współczesna nauka opętała wszystkie przejawy naszego życia; zaprzedaliśmy jej duszę. Humaniści, którzy powinni coś o duszy wiedzieć: artyści, kapłani czy historycy twierdzą, że nauka ich zrujnowała i jest źródłem wszelkiego zła. Z pewnością przeoczyli chwilę, w której człowiek uczynił się panem ziemi i jednocześnie niewolnikiem maszyny.

Jean Gaumy

Straszne osamotnienie istoty ludzkiej „na pustyni szczegółów”, żądza pieniędzy, niepokój czy złość, są logicznym następstwem szkód wyrządzonych przez informatyczne i precyzyjne myślenie. Programiści zastąpili wyższą kulturę, przejęli jej kompetencje. Zamiast określenia „światopogląd” używają terminu „dane”, a zamiast „hipoteza” – „bajty”, i czynią to słodko, beztrosko i beznamiętnie jak w komiksie.  Świat stał się bezduszny, rządzony tylko przez logikę i psychologię. Codzienność wyśmiewa przywiązanie do tego, co istniało przed rewolucją informatyczną, myślenie sercem, moralność. Szydzi z braku zdolności do szybkich skojarzeń, etyki dobroci i braterstwa. Wiedza ścisła wyrobiła pojęcie „twardej i trzeźwej siły umysłowej”, która dyskwalifikuje dawne pojęcia i metafizyczne wyobrażenia ludzkości. Na ich miejsce wprowadziła nikłą nadzieję, że nastanie kiedyś ten dzień, w którym „plemię umysłowych zdobywców” zejdzie w „doliny duchowego urodzaju”.

(więcej…)
Published in: on 23 kwietnia 2023 at 12:37  Dodaj komentarz  
Tags:

Niepokoje poety dojrzewającego

Robert Doisneau, ---

Robert Doisneau, —

Smutne październikowe barwy, udręczone bladym, bezsilnym, zmąconym przez mgłę popołudniowym blaskiem słońca przenikały przedmioty i ludzi, sącząc w nich coś obojętnego i martwego, coś mechanicznego, „jakby ściągnięto ich ze sceny teatru marionetek” (R. Musil). Spoglądam przez tą zasłonę i nawet za dnia z trudem przychodzi mi zduszenie łkania; wieczorami z kolei zasypiam wśród łez.

***

Robert Doisneau: Savignac aux échecs, 1950

Robert Doisneau: Savignac aux échecs, 1950

Pisuję nieomal codziennie i żyję jedynie w tych pismach, a wszystko inne, co czynię zdaje się jeno nieuchwytnym cieniem, nie ma znaczenia, dzieje się. Mija z obojętnością niby kolejne stacje czy nagie cyfry godzin na tarczy nieubłaganego zegara. Ale gdy piszę, odczuwam w sobie coś wyróżniającego, ekskluzywnego ponad miarę, niby cudowna wyspa wyłaniająca się z szarej kipieli, rozpromieniona cudem słońca umarzającego zimno barw. I kiedy podczas zajęć dnia, w trakcie nauki czy lektury, myślę o tych wieczornych chwilach, kiedy napiszę jakiś tekst, mam wrażenie jakby obdarowano mnie złotym kluczem, którym – gdy nikt tego nie spostrzeże – otworzę nadmiar cudzych rajów, piękność ogrodów, tętno dnia. (więcej…)

Published in: on 27 października 2012 at 11:28  Dodaj komentarz  
Tags: ,