Po wielu latach abstrakcyjnych rozważań o sztuce i życiu, nadal czuję głęboką potrzebę izolacji, tęsknotę do spokoju, ludzkiej miłości i życzliwości, które nie mają nic wspólnego z uczuciami rozpowszechnionymi przez współczesną literaturę. Tęsknię do tego, co trwałe, niehistoryczne i odporne; dążę do poddania się tej sielankowej atmosferze. Lecz czy idylla jest możliwa w dzisiejszej nerwowości? Myśliciel chciałby człowiekowi narzucić rezultaty swoich przemyśleń, dokonanych wszystko jedno w jakie imię. Ratunku można się spodziewać tylko ze strony tych, którzy żyjąc ortodoksyjnie mają coś do zaoferowania, i którzy kierują się szczerym „niezadowoleniem z istniejącego stanu rzeczy” (Tomasz Mann i nast.).
Humanista z tych samych pobudek przeciwstawia się nadciągającej rewolucji co przelewającej się fali reakcji. Ludzkości zmęczonej relatywizmem i żądnej prawd absolutnych zagraża wielkie niebezpieczeństwo – zafascynowanie nietolerancją i prostactwem. Czasy są skomplikowane i trudne, nie sprzyjają skupieniu (a więc temu, co „najcenniejsze”), wymagają raczej męstwa niż łagodności i czystości. Moja opozycja przejawia się w „nieomylności instynktu” i niezależności sumienia, aniżeli uległości wobec „wpływów i powiązań”. Myśl, lęk, zmartwienie, sąd o wydarzeniach na świecie, słowo zwątpienia, smutna rezygnacja – nie są przejawem mojego charakteru, nie gubię samego siebie pod ich wpływem! Cierpliwość jest jedyną rzeczą, która pomaga przywrócić równowagę duchową. Potrzebuję jej, aby w udręce życia odnaleźć drogę do samego siebie i swoich zadań. W ciągu minionych lat nieraz dowiodłem siły spokoju i niezależności moich dzieł, których nie naruszają zdarzenia zewnętrzne, ponure i przytłaczające okoliczności. Wiem o swoich niedoskonałościach, ale moja działalność jest i pozostanie najlepszym środkiem do przetrwania codzienności, dodaje przedziwnych sił.
Tym, co mną porusza, jest wiara w pewien symptom niemający nic wspólnego z młodością i starością ciała, niezrozumiany przez ludzi, dla których słowo „kultura” jest dziś „bezbarwne i obco brzmiące”. Jest to wiara w iskrę boskości, część ducha tkwiącą w każdym człowieku, której zaprzeczać i gwałcić nie sposób. Piękno jest w nas, „niezaprzeczalne, niesprzedajne i niezłomne”. Wolność, prawda i prawo nie są zamierzchłymi ideami, śmiertelnymi pojęciami, które wiotczeją i mogą być zastąpione przez nowoczesne twory: przemoc, niewolę i kłamstwo. Przeciwko pięknu „nie wynaleziono jeszcze czołgu ani bomby”, nieraz jeszcze świat zostanie nim zaskoczony. (więcej…)