Listy do Rilkego

Rainer Maria Rilke

Moje teksty dźwięczą jak dawniej, czasem rozgłośnie, a innym razem szeptem, którego puls tylko ja wyczuwam. Za każdym razem są one inne, gdyż spoglądam mej nostalgii w oczy, i ona mnie prowadzi łagodnie. „Potrafię stać się cichszym w moim każdym słowie”, znajduję w nich od dawna oczekiwaną ojczyznę. Jest jesień i wszystkie najskrytsze refleksje i dążenia, które z wiatrem halnym pędzą po świecie, zostały zamknięte w czterech ścianach wąskiego pokoju. Dzięki zuchwałej potędze słowa, nowy esej „dostąpił w moim odczuciu łaski namaszczenia”. Czuję się, jak gdyby wypełniły się wszystkie moje marzenia z całym ich dobrem i złem, i niecierpliwie wyglądam tego, co dalej. Pragnę spełnienia; wola urzeczywistnienia moich marzeń wiedzie mnie coraz głębiej na skrzydłach wiary po ścieżkach objawienia. Biegnę po wielkiej drodze, u której kresu spoczywa wszechogarniająca radość, mistrzowskie zadowolenie, święte przekonanie. Czuwam i gnębi mnie myśl, że Bóg mieszka tak daleko ode mnie, spoczywa w samotnej warowni, dokąd nie zdołam dotrzeć. Słońce wzbija się w górę i zamiera, spogląda na dzikie róże pnące się wokół opustoszałych murów, widzi, jak oplatają kruszące się kolumny, wypełniają świątynię pokoju. Z jej wyżyn uśmiecha się Pan, pieszcząc delikatnie mą duszę i błogosławiąc mi z uśmiechem.

Wdzięczność człowieka spragnionego polega na tym, że nie zanurza się on w zimnej i gładkiej wodzie, by potem wędrować radośnie w górę i w dół, ale na tym, że buduje on sobie schronienie u chłodnego źródła. Pragnie on słyszeć jego żarliwy śpiew, i pozostaje na zawsze w tej sennej, jesiennej dolinie, aż jego zmęczone oczy odpoczną od światła, a serce napełni się zachwytem nad darami Natury. Po gwałtownej burzy, kiedy słońce rozlewa swój blask tysiącem promieni i wydobywa z każdego kąta „szczerozłote szczęście”, jestem bogaty, wolny i rozmarzony. Stan ten przenika wszystkie tak drogie mi sekundy popołudnia, po cichu śnię swoje sny i ozdabiam je lśnieniem mądrości. Na moich wargach wykwita uśmiech, „pnie się na policzki i zaraża pociemniałe źrenice”, aż rozbłyska w ogarniającej wszystko radości. Rośnie i rośnie bez końca i oblewa całą moją postać, otula mnie na kształt aureoli. (więcej…)

Published in: on 9 października 2019 at 6:54  Dodaj komentarz  
Tags: ,

Olivier Messiaen

Olivier Messiaen

Olivier Messiaen

Pragnąc udatniej implikować nadrzędne cnoty galijskiej Muzy, ukuto szereg foremnych definicji rozświetlających etniczne archetypy oraz mentalne atrybuty Francuzów. Przyjmowały one sublimowane miana, takie jak „lucidité”, „clarité”, „raison”, „esprit” czy „divertissement”, a ich obecność (bądź jej brak) wyrokowała o walorach konkretnego dzieła. „Biada temu, kto nie zapatruje się na przyrodzenie oczyma Fénelona i Homera!” – akcentował François René, hrabia de Chateaubriand, żądając od artystów służenia pięknu harmonijnemu, wolnemu od zmazy satyry i karykaturalności, oraz rozporządzającemu środkami odpowiednimi, aby odtworzyć Boskie uniwersum w jego nieograniczonym bogactwie.

Marc Chagall: Mosty nad Sekwaną

Marc Chagall: Mosty nad Sekwaną

Transcendentny program sztuki unikającej krańcowości stylistycznej i znajdującej ekspresję w subtelnej równowadze pierwiastków klasycznych i romantycznych, wyrażał się najpełniej w podążaniu za kartezjańskim métier; powściągliwym rzemiosłem francuskich wirtuozów: Boileau, Montaigne’a, Racine’a, Pascala, Moliera i Bossueta, którzy odnajdywali piękno w aspektach doskonalszych od samej natury oraz nie ustawali w respekcie wobec duchowej spuścizny przodków. (więcej…)

Published in: on 3 listopada 2010 at 9:28  Dodaj komentarz  
Tags: