Relacjonując Wanderjahre paryskiej bohemy, rewoltującej sztukę w oparach tanich trunków i kłębach papierosowego dymu, Max Jacob tak wspomina swoje pierwsze spotkanie z Apollinairem: „Nie przerywając wywodu o Neronie (…) i nie patrząc w moją stronę, wyciągnął do mnie w roztargnieniu rękę krótką i mocną jak łapa tygrysa. Skończywszy mówić podniósł się i wyprowadził nas w noc wybuchami swego potężnego śmiechu. Wtedy rozpoczęły się najpiękniejsze dni mojego życia”.
Cudzoziemiec o śródziemnomorskiej urodzie, syn nieprawego łoża dorastający w atmosferze niedomówień i tajemnicy (podsycanej w latach dojrzałych przez autora Alkoholi nader chętnie); w cieniu klasztornej szkoły i pod skrzydłami ekscentrycznej matki o skandalicznej konduicie, pozbawiony ojczyzny, narodowości i stosunków, wiecznie bez grosza przy duszy – Wilhelm Apolinary Kostrowicki (1880-1918) zdobył współczesną poezję szturmem dążąc „przed siebie gotów na wszystko (…) pełen uroku, rozrzutny i nieulękły, zdradzany i ograbiany, szarpany ze wszech stron” (André Rouveyre). „Jestem Croniamantal, największy z żyjących poetów – wyzna w Poecie zamordowanym, somnambulicznej baśni wiedzionej z własnych doświadczeń – Często oglądałem Boga twarzą w twarz. Zniosłem światło boskie, które złagodził mój ludzki wzrok. Przeżyłem wieczność, ale czas przyszedł i stanąłem przed wami”.