Występ poety

Tony Ray Jones

Tony Ray Jones

Życie jest nie tylko regułą i nakazem, łańcuchem pewnych zdarzeń, jak to dotychczas przyjęto, ale także porywem serca, swobodnym, bezcelowym i nierozważnym.

***

Poczułem lekki podmuch, kołysanie: smętne i osobliwe słanianie się przenoszące mnie w sam środek namiętnego żywiołu, jakim jest morze, którego monotonne falowanie jest zarazem niebezpieczeństwem i kołysanką, drobną przygodą i bezsilnym losem. Doznaję zawrotu głowy i oddalam się od skraju rzeczywistości, a jednocześnie ze zdziwieniem konstatuję, iż w tym nowym, nieogarniętym żywiole tkwi dla mnie jakaś wola życia i świadomego poruszania się. I oto wraz z powolnym kołysaniem fal oddalam się od brzegu, powoli tracąc łączność z realnością, i lekko posuwam się przed siebie, bez głębszej woli i namysłu, w stronę unicestwienia. Od czasu do czasu spoglądam dokoła sennym wzrokiem, jakbym wynurzał głowę z piany, by ją po chwili zanurzyć i dać się pochłonąć przez groźny i obojętny żywioł. Kołysząc się delikatnie zapadam w nicość, która koi choć jest antytezą życia, a może nawet „najlepszym ze wszystkiego, co może dać życie” (S. Márai), to falowanie i opadanie, w trakcie którego gubi się wspomnienia i wszystko staje się bezpiecznie mroczne.

***

Tony Ray Jones

Tony Ray Jones

Pisanie jest rodzajem władzy, jest władzą samą w sobie, jedyną i prawdziwą. Jest to kreator wolności, dzięki któremu i głupcom przyznano dostęp do łaski. To siła, której ekspresja zawiera w sobie moc daleko większą od słów ludzi i narodów. Słowem pisanym rozmawiam o moim życiu, jego litery już dawno skruszyły dręczące łańcuchy, z liter tych skręciłem drabinę i sznur wyprowadzający mnie na wolność, z piekła na ziemię, a może nawet z ziemi do nieba? (więcej…)

Published in: on 16 marca 2015 at 12:31  Dodaj komentarz  
Tags:

Głód

Jasper Johns: Fools House

Jasper Johns: Fools House

Lekki brzask rozjaśniał stopniowo kłębiący się labirynt ulic i z coraz większą łatwością mogłem odczytywać afisze na tablicach ogłoszeń aż do małych beznamiętnych literek czarnych klepsydr. Otwarłem na oścież okno i zobaczyłem trzepak i kawałek ogrodu, dalej zaś sznur do suszenia bielizny i rumowisko kloców drewna. Oparłem się łokciami na parapecie, spoglądałem na niebo i z westchnieniem skonstatowałem, że dzień będzie pogodny. Na zewnątrz królowała jesień, pora, w której wszystko zmienia barwę a następnie przemija. Pęczniejący na ulicy gwar wyciągnął mnie nareszcie z domu, oderwał stopy od skrzypiącej podłogi, która chwiała się za każdym moim krokiem. Jeszcze przez chwilę oparłem wzrok na wiklinowym fotelu, na którym zwykłem ucinać sobie drzemkę, dumając o tym i owym; otarłem się o drzwi, przez które dochodziły niejednoznaczne świsty i chwyciłem się zmurszałego tynku, który odpadał kawałami.

Jasper Johns: Racing thoughts

Jasper Johns: Racing thoughts

Poranny chorał głosów rozbrzmiewał coraz intensywniej, przerywany szumem warczących pojazdów; wyciągnął mnie wreszcie na zewnątrz, gdzie mnie ożywił i rozochocił. Myślałem o przechadzce na świeżym powietrzu, ale cóż mnie to powietrze obchodziło? Byłem silny i zwinny, zdawałoby się, iż na mych barkach pomieszczę cały wszechświat. Z góry spojrzałem na otaczający mnie tłum, obserwowałem mijanych ludzi, czytałem afisze, chwytałem spojrzenia rzucane z przejeżdżających pojazdów, oddawałem się bez zastrzeżeń każdemu drobiazgowi, całej tej przypadkowości życia, która stanęła na mojej drodze i przepadała już po chwili. Wędrowałem dalej bez celu, nie martwiąc się o nic i przystanąłem bez powodu na skrzyżowaniu, a potem skręciłem nie wiadomo po co w bezbarwną, małą uliczkę. I tak płynąłem z ludzką falą, ukołysany blaskiem ranka, nie troszcząc się o kierunek, na równi z innymi szczęśliwcami, a myśli mej nie przysłaniał żaden cień. (więcej…)

Published in: on 16 marca 2015 at 12:09  Dodaj komentarz