„Od czasu wynalezienia moralności i prochu – pisze Ernst Jünger – twierdzenie o doborze najdzielniejszych straciło dla jednostki na znaczeniu”. Znaczenie to przechodziło stopniowo na organizm państwowy, który z coraz większą precyzją ograniczał prawa i funkcje jednostek, czyniąc z nich tryby od maszyny, współzależne komórki o jawnym stopniu specjalizacji.
I oto w pojedynczym człowieku dawno przestało się liczyć to, co on sam sobą prezentuje, to, kim on jest względem bytu, ale wyłącznie to, co przedstawia sobą wobec państwa. W ten sposób produkuje się ludzi, którzy przestali być zdolni do samodzielnego życia, upoważnieni do myślenia. Państwo, będące ongiś „sumą niemal równowartościowych mocy”, utraciło pierwotną zdolność regeneracji istot żywych; teraz wyrządza im szkodę, nie znajdując w zamian stosownych mocy fizycznych (na przykład w postaci mądrego wodza), ani tym bardziej – psychicznych.
W społeczeństwach pierwotnych partykularna klęska nie oznaczała rozdarcia narodu; jego poszczególne części, acz osłabione, ponownie łączyły się w całość. Natomiast rana zadana nowoczesnemu społeczeństwu zagraża każdorazowo egzystencji pojedynczego człowieka, a przynajmniej tej jego partii, która „nie czerpie swoich sił życiowych bezpośrednio z ziemi”, a zatem z istoty bez mała najwyższej. To niebagatelne zagrożenie jest wyjaśnieniem niepohamowanej zajadłości, jaka cechuje nasze czasy. (więcej…)