„Kobieta nie może pragnąć komponować” – napisała Klara Schumann, komentując obyczaje epoki, w której od kobiet oczekiwano wszystkiego, za wyjątkiem działalności twórczej. A jednak ta dzielna istota; pianistka, wydawca, matka ośmiorga dzieci i żona geniusza, któremu za wierność duchowym ideom niemieckiego romantyzmu, przyszło zapłacić szaleństwem, komponowała i czyniła to z wdziękiem, który ukochanego Roberta równie zachwycał, co przerażał.
„Cóż to za istota z tej Klary! – notował Schumann 4 lipca 1831 roku – Chociaż mierzy zaledwie trzy stopy wzrostu, jej serce jest tak dojrzałe, że budzi we mnie strach. W tej dziewczynie, w jej nagłych kontrastach, w mgnieniu oka objawiają się zmiany kaprysów i nastroje: śmiech i płacz, śmierć i życie.” Dwunastoletnia dziewczynka, cudowne dziecko fortepianu, koncertujące po całej Europie (Car Mikołaj I zapyta ją później: „Czy Pani mąż jest również muzykiem?”), już wówczas była autorką kilku opusów, które acz naiwne w dziecięcej świeżości, zdradzały niemały talent. „Klara ma powołanie artystyczne, ponieważ przejawia uczucie!” – entuzjazmował się Paganini, po wysłuchaniu w październiku 1829 roku „Czterech Polonezów op.1„.
“Romance variée op.3″ wyznaczają początek osobliwej korespondencji muzycznej z Robertem Schumannem, mentorem i autorytetem młodziutkiej artystki; któremu na skutek surowego zakazu jej ojca, nie wolno było widywać ukochanej przez ponad trzy lata. Ślub pary w sierpniu 1840 roku, nie przerwał tego, unikalnego w dziejach muzyki, dialogu, a intymne prace małżonków zaczęły się wzajemnie inspirować, pobudzać i przenikać (“Variationen über ein Thema von Robert Schumann op.20“). Trwało to do przedwczesnej śmierci Roberta; Klara, kobieta zaledwie 37-letnia, podjęła decyzję o rezygnacji z komponowania na rzecz kariery pianistycznej.