Dialogi z Baconem

Francis Bacon

Z pewnym zainteresowaniem sięgnąłem po skromny objętościowo zbiór esejów angielskiego filozofa i polityka Francisa Bacona. Rozważał w nich życie człowiecze, jego nędze i perspektywy, a także zagadnienia wiary, mądrości, nauki uwolnionej od przywar technicyzmu oraz przyrody pojmowanej na sposób empiryczny. Rozmyślał i roztrząsał różne niepokrewne ze sobą tematy, obchodzące każdego, kto z miłością podchodzi do życia. Fascynowały go przeciwieństwa: przyjaźń i wrogość, fortuna i niepowodzenie, sumienie i przyjemne bytowanie. Nie skupiał się wyłącznie na jednym z tych aspektów i nie stosował ścisłej narracji ani konstrukcji, która by wiązała poszczególne tematy w jakąś odgórnie zorganizowaną jedność. Roznosiło go zaciekawienie światem, rozmaitością i barwą istnienia, postrzegał i uświadamiał sobie jego zróżnicowane postaci. Pełno w tych tekstach charakterystyk i przeglądów, mnóstwo osobliwości i błyskotek. Te literackie perełki są pełne wdzięku dzięki ich szkicowości, prostolinijności i braku sztywno ustalonej doktryny. Postanowiłem z nimi podyskutować.

Prawda

Istnieją ludzie, którzy szukają prawdy, wkładając w to trud i pracę, a kiedy ją znajdą, okazuje się, że wolą kłamać. Prawda jest „światłem dziennym”, nieprzysłoniętym i jasnym, które wykpiwa maski i przebieranki migocące w blasku wieczornych lamp. Ma ona wartość klejnotu błyszczącego bezpretensjonalnie w promieniach słońca; jest surowym sędzią, który uczy, iż jej poszukiwanie, poznanie i przeświadczenie jest najwyższym dobrem ludzkości. Pan najpierw rozjaśnił chaos, czyli materię, następnie dotknął człowieka, i wciąż go dotyka nauczając Prawdy. My zaś mieszamy prawdę z kłamstwem, które przesuwa się dyskretnie przez umysł, wsiąkając weń i zakorzeniając się na trwałe. Nie ma występku większego od nieszczerości i fałszu, kto się tego dopuścił jest „śmiałkiem wobec Boga” i „tchórzem wobec człowieka”, gdyż kłamstwo stawia czoło Bogu, a umyka przed istotą ludzką.

Antoine Watteau

Śmierć

Ludzie obawiają się śmierci tak, jak dzieci „boją się wejść do ciemnego miejsca”. Ten lęk zwiększa się pod wpływem różnych doświadczeń i opowiadań, na podstawie których wyobrażamy sobie jakie towarzyszą jej bóle, upadek i rozpad. Tymczasem śmierć nadchodzi z często mniejszym cierpieniem, niż go doznaje żywy człowiek podczas swej ziemskiej niedoli. Nie jest więc ona wrogiem tak strasznym, gdyż nasza dusza potrafi jej stawić czoło i opanować lęk przed zgonem. Odnosimy nad nim pełne zwycięstwo poprzez miłość (ma go w pogardzie) lub litość (która współczuje). Człowiek nie może umrzeć tylko dlatego, że jest zmęczony i unieszczęśliwiony powtarzaniem tych samych czynności. Kto umiera zajęty poważnymi sprawami, jest podobny do tego, kto „zostaje raniony w gorącej walce” – nie czuje nawet otrzymanej rany.

Zemsta

Zemsta jest przejawem „dzikiego wymiaru sprawiedliwości”, które prawo powinno wyplenić, lecz ciągle się to nie udaje. Gdy człowiek wywiera swoją zemstę na innym człowieku, staje się jemu równy, jeśli przebacza mu krzywdę – jest od niego wyższy. Nie ma istoty ludzkiej, która by czyniła zło dla niego samego, czyni je, aby zdobyć korzyść, przyjemność czy zaszczyt – tak jeszcze myślał Bacon. XX wiek odkrył potwory czyniące zło z samej ich złej natury, podobne do „ciernia czy łopianu”, które kłują i drapią dlatego, że nie umieją czynić nic innego. Zadośćuczynienie polega jednak nie na tym, aby uczynić krzywdę oprawcy, ile na tym, by skłonić go do skruchy. Czy to możliwe? Istnieje pewna sprawiedliwość: osoby podłe i mściwe, które szkodzą innym, kończą nędznie.

Antoine Watteau

Godności i władza

Ludzie na wysokich stanowiskach powinni służyć państwu, Bogu i sprawom urzędowym. Nie mogą zatem dysponować swobodnie swoją osobą, ani czynami, ani swoim czasem. Pragnąc uzyskać wyższą godność tracą swoją wolność, chcąc kierować innymi ludźmi – pozbywają się władzy nad samym sobą. Wzlot na wysokie stanowisko jest wynikiem trudów i mozołów; dochodzi się doń nieraz w sposób nikczemny: przez czyny niegodne. Zdobyty prestiż jest wątpliwy, a ewentualna droga powrotna staje się  klęską, upadkiem i „zaćmieniem kariery”. Co więcej, taki człowiek nie może się wycofać, choćby chciał i choćby to było rozsądne. Albowiem jako ostatni widzi własne ograniczenia i błędy, nie zna samego siebie, i w wirze codziennych zajęć nie ma czasu, aby zatroszczyć się o zdrowie własnego ciała i umysłu. Istoty władcze są przedmiotem wzgardy dla ludzi mądrych, podziwu dla głupców, „bożyszczem dla pasożytów”, niewolnikami zaś swoich żądz.

Dobroć

Spośród wszelkich cnót i dostojeństw duszy dobroć jest największa, gdyż stanowi tchnienie samego Boga. Bez niej człowiek byłby tylko „ruchliwym, złośliwym i nędznym stworem” podobnym raczej robactwu, aniżeli istotom myślącym. Dobroć pociąga za sobą miłość bliźniego i nigdy nie może być przesadzona, podczas gdy dążenie do nadmiernej władzy i wiedzy skończyło się fatalnie, to znaczy upadkiem aniołów i upadkiem człowieka. Istnieją ludzie, którzy ze swej natury nie pragną dobra innych. Przepełniająca ich złość przeradza się w złośliwość, swarliwość i tępą nieugiętość. Stają się one punktem wyjścia do cięższych uczuć: zazdrości i niegodziwości. Kiedy człowiek udręczony przez złość innych przebacza i darowuje zniewagi i krzywdy, jego umysł wznosi się ponad tym wszystkim, tak że nie można go już dosięgnąć. Ujawnia się wtedy w pełni Boska natura, w której upodabniamy się do Chrystusa.

Antoine Watteau

Niewiara

Wszechświat nie jest pozbawiony duszy; Bóg jest nieomylny a Jego dzieła codziennie o tym przekonują. Skąd zatem niewiara? Istota niewierząca przeczy istnieniu Boga raczej z wygody niż przekonania; ateizm jest na jej ustach, nie w sercu, nie wie jaki jest zakres i zasięg tego pojęcia. Głęboko myślących ateistów jest niewielu: występują oni wśród ludów nieochrzczonych bądź najbardziej subtelnych filozofów. Inni wciąż zajmują się rzeczami świętymi, lecz nie mają dla nich krzty zrozumienia, tak że w końcu „muszą się na tym sparzyć”.

Przyczyny niewiary są czworakie: rozłam na gruncie samej religii (schizmy, herezje), zgorszenie, jakie dają osoby konsekrowane, szyderstwo z rzeczy świętych, dobrobyt przejawiający się w czasach spokojnych i szczęśliwych (gdyż niepokoje i strapienia skłaniają raczej ku religii). Ludzie zaprzeczający istnieniu Boga tracą przyrodzoną im godność; niszczą także w sobie wielkoduszność i skłonność do doskonalenia się. Z kolei człowiek, który ma silne oparcie w Bogu i jest pewien Jego opieki, gromadzi w sobie siłę i zdobywa wiarę, której sam przez się nigdy nie byłby w stanie osiągnąć. Tak więc niewiara pozbawia naturę ludzką tych środków, które ją wynoszą ponad ludzką słabość i kruchość.

Antoine Watteau

Przyjaźń

Francis Bacon wyrokuje: „Ten, komu samotność daje zadowolenie, jest albo dzikim zwierzęciem, albo bogiem”. Prawdą jest bowiem, że człowiek niechętnie przebywający w towarzystwie, ma w sobie coś z dzikiego zwierzęcia, lecz samotność może też wypływać z upodobania do rzeczy górnych i z pragnienia oddania się im całkowicie. W istocie ludzie nie rozumieją czym jest samotność i jak daleko ona sięga. Jedno jest pewne: Bez prawdziwych przyjaciół świat staje się pustkowiem, a pożądane odosobnienie – udręką. Najważniejszym owocem przyjaźni jest ulga i otworzenie na przestrzał swojego serca. Żaden środek nie odkrywa serca tak, jak przyjaciel, któremu powierzamy nasze smutki, radości, obawy, pragnienia i wątpliwości: wszystko, co nas uciska.

Ludzie, którzy nie mają przyjaciół, „pożerają własne serca”. Otworzenie swojego wnętrza przed drugim zdwaja wesele i zmniejsza zmartwienia. Zwierzając bowiem innemu człowiekowi radości, radujemy się przez to bardziej, przekazując swe smutki – smucimy się znacznie mniej. Przyjaźń sprowadza jasność między uczucia, w umyśle „czyni dzień”, który „wyłania się z ciemności i zamieszania myśli”. Gdy rozum wydobywa się z otchłani, istota ludzka nawiązuje nić porozumienia z inną i rozmawia z nią o swoich troskach. Godzinna rozmowa z przyjacielem daje więcej niż całodzienne rozmyślanie. Starożytni mawiali, że prawdziwy przyjaciel jest drugim naszym „ja”, tymczasem w rzeczywistości, przyjaciel jest „czymś znacznie więcej niż naszym ja”. Spójrzmy jak wiele jest rzeczy, których człowiek nie może uczynić sam, w jak wielu sprawach jest niewystarczający! Tak, lepiej po cichu „opuścić scenę” życia niż przyjaciela.

Antoine Watteau

Bogactwo

Czym bowiem tabory są dla armii – pisze Bacon – tym bogactwo jest dla cnoty”. Nie można się bez niego obyć ani pozostawić na polu bitwy, a przecież jest przeszkodą w marszu! Co więcej – nadmienia autor – „troska o ten bagaż czasem pozbawia zwycięstwa albo je utrudnia”. Bez dwóch zdań bogactwa oddały więcej ludzi w niewolę, aniżeli z niej wykupiły; sensowniej zatem je rozdać, jeśli nie dają oczywistej korzyści.

Bogactwo zdobyte środkami godziwymi i „sprawiedliwym trudem” przychodzi powoli, podczas gdy będące skutkiem dziedziczenia, niesprawiedliwości czy wojny – „zwala się” na człowieka szybko. W istocie dróg do wzbogacenia się jest wiele, ale większość z nich to ścieżki nieuczciwe. Cóż zatem począć? Ci, którzy stracili nadzieję na osiągnięcie bogactwa, zdają sobie niewiele z tego robić, ale to wrażenie mylące. Kiedy na koniec je posiądą – są najgorsi. Zapominają, że fortuna ma skrzydła i „czasem sama odlatuje”, a czasem „trzeba ją w lot wprawić”, żeby przyniosła więcej.

Antoine Watteau

Natura ludzka

Nasze skłonności często pozostają ukryte, czasem je przezwyciężamy, rzadko znikają zupełnie. Usposobienie powściągnięte siłą powraca w sytuacjach kryzysowych, pod wpływem wiary staje się jednak mniej dokuczliwe i natrętne, w końcu zaś zupełnie opanowane. Im natura silniejsza, tym zwycięstwo nad nią trudniejsze, trzeba się w nim ćwiczyć. Nowych nawyków nie powinno się narzucać siłą, potrzebna jest tu roztropność, żeby rozróżnić błędy od dobrych skłonności. Ludzka natura jest najbardziej czytelna w warunkach domowych, gdzie znika udawanie i wszelka przesada oraz w całkowicie nowej sytuacji, kiedy nie kieruje nią nawyk.

Skłonności przejawiają się w myślach i rozmowach, a także wyksztalceniu i opiniach, dzieła człowieka natomiast są zależne od nawyków. Są one silniejsze od natury i zobowiązań słownych, co więcej, bywają tyranem. Skoro zatem przyzwyczajenie jest podstawowym motorem naszego życia, naszym zadaniem jest zdobycie nawyków wyłącznie dobrych – uformowanie ich za pomocą wychowania. Lecz to już zupełnie inna historia.

Antoine Watteau

Szczęście

O szczęściu decydują wydarzenia zewnętrzne: łaska, okoliczności, sprzyjający ludzie. Ale samo kształtowanie szczęścia spoczywa w osobnych rękach ludzkich. Korzyści i cnoty zewnętrzne rodzą pochwałę, przymioty ukryte i niewidoczne – radość i pokój. Szczęście choć ślepe, nie jest przecież niewidzialne! Raz uzyskane, czyni człowieka ruchliwym i przedsiębiorczym, nabyte wysiłkiem – dzielnym. Wszyscy myślący ludzie przypisują swoje łaski fortunie i Opatrzności, uchylają się w ten sposób od zazdrości innych. Chętnie się do nich przyznają, nie są obłudni i cieszą się opieką wyższych mocy.

Pochwała studiowania

Studia „przynoszą zadowolenie, zdobią umysł i podnoszą uzdolnienia”, trzeba się im oddawać w odosobnieniu i oddaleniu od świata; są „ozdobą w rozmowie i dyskusji”, zwiększają zdolność sądzenia i łatwość załatwiania spraw. We wszystkim jednak potrzebny umiar: studia zbyt rozległe i czasochłonne rodzą gnuśność, podsycane dla piękna umysłu – próżność, skupione wyłącznie na regułach – szkolarstwo. Czerpanie wiedzy, jeśli jest prawidłowe, doskonali przyrodzone uzdolnienia i kreuje adepta wiedzy. Mądrość przekracza zakres studiów i leży poza nimi, zdobywa się ją przez doświadczenie, skłonności natomiast są jak „rośliny dziko rosnące” i potrzebują światła nauki.

Antoine Watteau

Bacon pisze, że są książki trojakiego rodzaju: jedne należy smakować tylko powierzchownie, inne połykać, jeszcze inne – „przeżuwać i trawić”. I wyjaśnia: pewne książki trzeba czytać tylko fragmentami, inne niezbyt dociekliwie, a tylko nieliczne – „w całości, pilnie i uważnie”. Czytanie wzbogaca człowieka, rozmowa o wiedzy daje mu ciętość, pisanie zaś – „ścisłość i dokładność”. Autor „Esejów” twierdzi również, że nie ma takiej wady czy niedoskonałości umysłu, której nie można by się było pozbyć poprzez staranne i odpowiednie studia. Są one dla duszy tym, czym dla schorowanego ciała właściwe lekarstwo. Na każdy „defekt umysłu” można znaleźć specjalną receptę!

© Andrzej Osiński

Published in: on 2 stycznia 2024 at 16:57  Dodaj komentarz  

The URI to TrackBack this entry is: https://andrzejosinski.wordpress.com/2024/01/02/dialogi-z-baconem/trackback/

RSS feed for comments on this post.

Dodaj komentarz