Mauriac. Oczywistość grzechu

François Mauriac

François Mauriac

François Mauriac: „Znam tylko dzieje serc ukrytych głęboko i ciał zmieszanych z błotem”.

Aż do dzisiejszego wieczoru czułem, że zaciska się wokół mnie pierścień i tylko tym żyłem, obecnie nie grozi mi już niebezpieczeństwo, więc mierzę ogrom wyczerpania. Moje zapadłe lica, ściśnięte bólem wargi i wysokie czoło okolone kruchymi włosami sprawiają wrażenie twarzy skazańca, którego karą będzie samotność, pomimo tego, iż nie ciąży na nim żadna wina.

***

Istoty czystego serca nawet nie zdają sobie sprawy, w co bywają wmieszane każdego dnia i każdej nocy, i jaka trucizna sączy się w ich ciała.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Kobieta przy toalecie

Henri de Toulouse-Lautrec: Kobieta przy toalecie

Pragnąc wyodrębnić nasz los z otoczenia, stajemy się podobni owym roślinom, których nie można wyrwać wszystkimi korzeniami z ziemi.

***

Zrozumiałem, iż lata poprzedzające życie były właściwie moim życiem.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Pan Louis Pascal

Henri de Toulouse-Lautrec: Pan Louis Pascal

Pełen pogody przedświt życia nie wróży nic dobrego naszej egzystencji; w istocie zawiera w sobie zapowiedź straszliwych burz, tak jak jaskrawy błękit ranka antycypuje popołudniowe szaleństwo aury, która pustoszy ciszę pól.

***

Nie ma nic gorszego niż obojętność kompletnie oddzielająca nas od reszty oraz własnego „ja”. Jest ona śmiercią za życia; poznałem jej smak na tyle, na ile może go zaznać żyjąca istota.

***

Przez pewien czas wierzyłem, że istnieje na ziemi takie ustronie, gdzie mógłbym rozkwitnąć w cieniu istot, które mnie będą rozumiały, fascynowały i kochały. A tu samotność przylgnęła do mnie „ściślej niż skorupa wrzodów do trędowatego” (F. Mauriac).

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Przyjaciółki

Henri de Toulouse-Lautrec: Przyjaciółki

Najprostszym wyjściem z sytuacji jest zawsze to, które najtrudniej nam przychodzi na myśl.

***

Po raz kolejny przekonałem się, że cisza nie istnieje wcale. Nawet w czasie najłagodniejszych dni sad szumi, śpiewa i kołysze się do snu, jak człowiek snujący swoją wieczną skargę. Płacze nad samym sobą, a jego noce przepełnia niekończący się szept. A jednak świty są strasznie puste, i tak samotne, pełne żalu, rozbrzmiewające urywkami głosów, każące myśleć o utraconym dzieciństwie.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Doktor Gabriel Tapie

Henri de Toulouse-Lautrec: Doktor Gabriel Tapie

Wyszedłem z domu, znów maszerując pomiędzy nagimi liszajami ścian, w zamierającej ciszy drzew, które targały konarami. Chwilami wmawiałem w siebie, iż porzuciłem ciężar wiary, odepchnąłem wstecz to złudne koło ratunkowe utrzymujące mnie na powierzchni życia. I oto nie miałem już nic, rozkoszując się poczuciem zupełnego ogołocenia. Dzięki niemu otwierały się przede mną ramiona zmierzchu pocieszyciela, a święci zgrupowani na ołtarzu zastępowali nieistniejących przyjaciół. I dławiące piersi zwierzenia znajdowały nareszcie swe ujście.

***

Siedząc w głębokim fotelu starałem się nie słuchać tajemnych sztuczek zegara. Patrzyłem w skrwawioną duszę, w miejsce, w którym cierpiała moja wiara, wydana na pastwę trwogi. I zrozumiałem, jakich wykrętnych argumentów dostarcza mi ta religia nazywająca mądrością skłonność do stałej rezygnacji z wszystkiego. Jakże nieszczęsny człowiek nazywający chrześcijańskim wyrzeczeniem straszną przegraną swego życia!

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Śpiący

Henri de Toulouse-Lautrec: Śpiący

Rzadko zdarza się, by tak sumiennie praktykujący katolik jak ja, był równocześnie tak wytrawiony z żarliwości. Czuję w sobie niemoc oschłości, którą się chlubię, gdyż wyobrażam sobie, iż kroczę drogą mistyków, duktem oczyszczającym i wyjałowionym z pociechy. I otaczam swój szaniec rezerwą, broniąc się przed zażyłością, poufałością i zbliżeniem. Nie pragnę nawet widzieć brata i tak usycham potężnym wysiłkiem woli.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Kobieta przed lustrem

Henri de Toulouse-Lautrec: Kobieta przed lustrem

Cisza wtłaczająca się w pokój, obejmowała moją duszę. Rozsunąłem firanki i przyjąłem w siebie lodowaty księżyc błądzący wartko ponad miastem. Tętniły w nim rzesze serc, a ja tuliłem się samotny do zimnej szyby i dotykałem czołem wiatr. Usiłowałem się modlić, ale błaganie zastygało na moich ustach, znajdując ujście w konwencjonalnym pacierzu wieczornym. Wypełniające mnie westchnienie miłości zostało zaraz stłumione w drobnej piersi i nie wypłynęło na spragnione wargi. I stałem się jako pustynia świadoma własnej jałowości, przesiewająca odwieczny piasek, rozbrzmiewająca przytłumionym grzmotem.

***

Nie pojmuję współczesnych wierszy, tych malowideł i muzyki. Przychodzi mi na myśl, że wszyscy ci artyści wykorzystują swoją sztukę do kreowania świata potworów, które ich zadławią niepostrzeżenie. I zastanawiam się, czy ta sztuka nie jest swoistą formą rozpaczy.

Tadeusz Różewicz: „Rembrandt Velázquez / no tak oni wierzyli w zmartwychwstanie / ciała oni się modlili przed malowaniem / a my gramy / sztuka współczesna stała się grą”.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Marcelle Lender tańcząca bolero

Henri de Toulouse-Lautrec: Marcelle Lender tańcząca bolero

Wiara, której się nie wprowadza w życie, jest jedynie filozoficznym systemem wyjaśniającym wszechświat w sposób najbardziej się narzucający.

***

Różnię się od wielu ludzi jednym zasadniczym względem: przenikliwością, nieubłaganie zgłębiającą własne serce, która uniemożliwia poprzestawanie na pozorach. Jestem napiętnowany dbałością, z jaką dokładnie ważę czyny i mierzę swoje intencje. Ogarniam wzrokiem najbłahsze poruszenia duszy, niewyjaśnione pożądania, i surowo osądzam siebie dla uzyskania pewności, iż nic nie pozostało w cieniu.

François Mauriac: „Na tym polega nasza niewola i nasza nędza, że nie kłamiąc odmalowywać umiemy jedynie namiętności”.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: W Moulin Rouge

Henri de Toulouse-Lautrec: W Moulin Rouge

Na stoliku spoczywają książki, lecz od miesięcy nie otwieram ich kart. Jak upływają me wieczory? Drogie lektury już dawno utraciły umiejętność wyzwolenia mnie od samego siebie, przezwyciężenia tego, co mnie dręczy. Jakaż zresztą zmyślona postać byłaby w stanie choć na chwilę odciągnąć moją uwagę od własnego wnętrza, które mnie zdradza i porzuca? Snuję się zatem po pokoju i wyłamuję w ciszy palce, duszę się dławiąc łkaniem i smutkiem, których nigdy nie mogę wykrzyczeć.

Tadeusz Różewicz: „Ja poeta ani gniewny ani oszukany / tylko zdziwiony i smutny / odchodzę powoli”.

***

Największą zbrodnią mego związku okazało się to, że byłem urabiany i przerabiany bez ustanku, tak zniekształcony i zdeformowany, do stopnia, w którym już nie potrafię się umieścić w innym życiu.

Henri de Toulouse-Lautrec: Messalina

Henri de Toulouse-Lautrec: Messalina

Ale bo dla piszącego życie małżeńskie jest „jak powolnie działająca trucizna”, i pisarz słusznie uważa za wroga każdego, kto w jego pobliżu głośno się odezwie, potrząśnie drzwiami czy odetchnie. Serce drugiego bijące raźnie przeszkadza wówczas swoim biciem.

***

Uganiam się po obcym mieście, usiłując uciec od codzienności, zżerany lękiem, że obracam się w zbyt precyzyjnie ustalonych ramach, pośród nieznanych mi ludzi. Ot,  biedak pretendujący do miana twórcy.

Tadeusz Różewicz: „Umiera z raną zadaną przez urodzenie”.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Przyjaciółki

Henri de Toulouse-Lautrec: Przyjaciółki

W gruncie rzeczy nikt nikogo nie interesuje i każdy zajęty jest tylko sobą. Żywimy złudzenia, iż przyciągamy cudzą uwagę, dopóki w jakimś sensie nie obnażymy się całkowicie przed innymi, a wtedy okazuje się, iż nikt nie pojął tej nagości. Nikt jej nie spostrzegł i nie przyjął. I miarę upływu lat opadają z nas kolejne maski, i się odsłania nasza twarz, ale wątpię, czy ktoś – w chwili, gdy zrzucimy już ostatnią maskę – okaże żywsze przerażenie.

***

Współczesna literatura roi się od trędowatych prezentujących na targowisku świata z dumą swoje ropienie i wrzody. Ale przechodni już to nie pociąga.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Monsieur Boileau

Henri de Toulouse-Lautrec: Monsieur Boileau

Twórca należy do nikłego grona ludzi, które przenigdy nie zasypia, stąd też odczuwa on paniczny lęk przed samym sobą. Różni się w tym od tłumów zasypiających na giełdzie czy w parlamencie, odurzonych przez narkotyk idei i interesów. Takie ustawiczne rozbudzenie, zawodowa czujność i niezdolność do spoczynku są okropnością, nakazującą ustawiczne potykanie się o przepaść. Artysta doświadcza momentów paniki, szuka oparcia w samym sobie, lękliwie zerka w stronę Boga. Jakaż to woda na młyn rozlicznych izmów i religii!

Tadeusz Różewicz: „Zmęczony wędrówką klęka nad zwierciadłem / przestraszony ucieka i nagle staje się poetą / zakochuje się w sobie / połyka go horror vacui / napełnia pustkę słowami„.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Samotna

Henri de Toulouse-Lautrec: Samotna

Z chwilą wyczerpania się młodości, najbardziej nawet nikły cień szczęścia roztrwonionego czy zaniechanego za dawnych dni, zaczyna dręczyć nas po śmierć.

***

Młodość obłędna jest w swej wierze, że szczęście można znaleźć później, i że zawsze ono nadejdzie.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Jane Avril opuszczająca Moulin Rouge

Henri de Toulouse-Lautrec: Jane Avril opuszczająca Moulin Rouge

Dla mnie wszystko skończyło się, zanim zdążyło się rozpocząć i nie mogę już oczekiwać niczego od miłości równie nieznanej mi teraz jak za młodu. Jestem jej tylko spragniony i to pragnieniem porażającym, które mną włada i oślepia, i które mną rzuca po nieznajomych drogach życia, po martwych murach i zaułkach. Poza nim nie mam już nic.

***

Odwróciłem się plecami od życia, usiłując zapomnieć o przeszłości. Widnokrąg ujął mnie w swoje ramiona; poddałem mu się miękko, jak gdyby jego ciemne dłonie były rozwarte nad mą głową i jakbym mógł się o nie oprzeć. Kamienie parzyły moje stopy i zamknąłem w skupieniu oczy. Przechyliłem się lekko do tyłu i opuściłem szczupłe ręce, pragnąc, aby horyzont mnie podtrzymał, spowił słodyczą i przytulił. Jego odnogi, stężałe od brunatnej ziemi, trawy i dębów, popychały mnie stale naprzód. I oto stałem już na płaszczyźnie drogi a moje oczy wciąż zamknięte koncentrowały się na wnętrzu, wydobywając zeń ubogą światłość. Rozlała się ona po obliczu, które tak bardzo chciałem spotkać.

Henri de Toulouse-Lautrec: Salon przy Rue des Moulins

Henri de Toulouse-Lautrec: Salon przy Rue des Moulins

Tak tedy na osuszonej wiatrem ścieżce rozprawiałem sam ze sobą i przyjmowałem słowa Boga. Przeinaczałem je bezwiednie, pragnąc wyjaśnić własną duszę, chcąc ją objawić oczom innych i komentować ją bez reszty. I niechby moje pisma stały się takim objaśnieniem, niech kroczą za nią po jej zawiłych drogach, po jej ostępach i pustkowiach; niech w nich rozpoznam swoją twarz. Takie będzie to dzieło.

Tadeusz Różewicz: „I zrozumiałem u kresu wędrówki / że zrozumiała poezja / staje się w końcu niezrozumiała”.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Kobieta z tatuażem

Henri de Toulouse-Lautrec: Kobieta z tatuażem

Stojąc na ulicy, marzyłem, aby najszybciej znaleźć jakiś azyl; spocząć w nim niewidoczny przed cudzym wzrokiem, móc oprzeć głowę, zamknąć oczy. I wędrowałem wzdłuż kamienic niosąc na plecach własny ból, upadający pod brzemieniem. Rozrastał się on w hydrę, syczącą mnogimi paszczami, które były nie do pokonania. Ale nawet wtedy wzbraniałem się przed ostatecznym rozrachunkiem życia i opanowało mnie pragnienie, aby niczego nie tłumaczyć, nic nie odczuwać i dociekać. Aby po prostu zaraz zasnąć.

***

Nagi spowiłem się ciepłem pościeli i zagrzebałem w niej swą twarz. Zacisnąwszy usta i oczy, zdawałem się ginąć pośród otaczających mnie przedmiotów, wplątany w nie na kształt drętwego owada, usiłującego odbarwić swe skrzydła i zlać się w jedno z trawą. W tym zawieszeniu słyszałem bicie własnego serca, odzywającego się głucho i mozolnie. Przerywało ono napady podświadomości, przesuwające się i niknące w cierpliwych obrazach, które szumiały groźną falą. I wyciągnąłem się na plecach, przyjmując w siebie całą bezbronność świata.

Henri de Toulouse-Lautrec: Kadryl w Moulin Rouge

Henri de Toulouse-Lautrec: Kadryl w Moulin Rouge

Przed moimi oczyma przebiegały wyłaniające się z mroków pamięci inne noce, szykujące stale te same sidła. Wpadałem w nie bezustannie, łudząc się, iż we śnie umknę przed cierpieniem, podczas gdy owa pułapka zatrzaskiwała się bezwzględnie i pozostałem nieodmiennie sam.

Noc przerwała działalność innych ludzi, uciszyła zewnętrzne hałasy, pozamykała wszystkie drzwi. Ale nie przeszkodziła mojej męce i pożerała mnie w spokoju. Skusiła mnie, abym zrzucił z siebie ubranie i lekko wsunął się w pościel, z której nie mogłem nigdzie uciec. I przygwoździła mnie w bezruchu, szarpiąc do woli bezbronnego.

***

Bezsenność zawiesiła mnie poza czasem, wprost wyrywając z jego biegu i wyrzucając gdzieś na brzeg.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: W Moulin Rouge

Henri de Toulouse-Lautrec: W Moulin Rouge

Ci, którzy mnie kochają, sądzą, iż jestem stracony; tak bardzo nie odpowiadam na ich wezwania ani znaki, a przecież jestem tutaj, blisko. Miłość zabiła we mnie chęć do podróży i do ucieczki, odbarwiła świat. Stała się dla mnie ogołoconą celą; niszą, w jakiej jedynym ukrzyżowanym jestem ja sam, i „wielbi siebie na krzyżu, Narcyz o dłoniach przebitych gwoździami” (F. Mauriac).

***

Henri de Toulouse-Lautrec: La Goulue przybywająca do Moulin Rouge

Henri de Toulouse-Lautrec: La Goulue przybywająca do Moulin Rouge

Czy mój umysł jest jeszcze zdolny do jakichkolwiek rozważań niepowiązanych z własnym życiem osobistym? Żadna istotna kwestia nie dorównuje w mych oczach pytaniu: Kim jestem? Jakie właściwie miejsce zajmuję w bycie, i czy powstałaby po nim pustka, gdybym tak nagle odszedł? I nic nie absorbuje mnie więcej od tego stwierdzania w pełni życia, jak oddaliłem się od miłości.

Jestem człowiekiem udręczonym przez Boga, którego rolę wzięło na siebie marne stworzenie, i oto wszystkie moje dążenia i wszystkie cele zmieniły swój kierunek, zboczyły z drogi, wstrząsnęły tą na poły umarłą cielesną powłoką. Próbuję zawrzeć w niej nieskończoność, ale osiadłem w beznadziei. Na próżno czepiam się miłości, wiążąc swój los z czymś przemijającym i nietrwałym; lgnę do zjawisk, które obrócą się wniwecz. I moje serce stężało w posąg.

Tadeusz Różewicz: „Zmęczony szukałem cienia pod drzewem wiadomości dobrego i złego / ale drzewo uschło rozwiało się„.

***

Henri de Toulouse-Lautrec: Taniec mauretański

Henri de Toulouse-Lautrec: Taniec mauretański

Od czasu do czasu moje ciało sili się na uśmiech, na pobłażanie przyjemnościom, na zatopienie się w senności, ale ja nigdy nie tracę z oczu uczucia, że jestem skuty łańcuchami, a może trzyma mnie ktoś w garści. Dzierży mnie mocną dłonią, która niechętnie się rozchyla, aby znów zawrzeć się ze szczętem, a ja się duszę, brak mi tchu.

***

Człowiek cierpiący gotowy jest godzić się na wszystko, co tylko koi i uśmierza jego ból. Nie wzbrania się przed zaśnięciem i popadaniem w odrętwienie, nie odczuwa już wyrzutów sumienia, obce mu stają się wstręt i zgorszenie. Jest przekonany, iż w dostateczny sposób reguluje rachunek za popełnione i niepopełnione przewiny. Jest to „rachunek cierpień”, odżywiany miłością własną, nienasycony, niewyczerpany.

© Andrzej Osiński

Published in: on 3 listopada 2012 at 9:30  Dodaj komentarz  
Tags: , ,

The URI to TrackBack this entry is: https://andrzejosinski.wordpress.com/2012/11/03/mauriac-oczywistosc-grzechu/trackback/

RSS feed for comments on this post.

Dodaj komentarz