Dialogi z Bernanosem (I)

Pablo Picasso, ---

Pablo Picasso, —

Pisząc te słowa jestem nie tylko szczery aż do bólu, ale naprawdę zdecydowany zwierzyć się ze wszystkiego. Kiedy jednak odczytuję je na powrót, chłonąc ich treść i materię, wszystko wydaje się dziwaczne, egzaltowane, kuriozalne. I nawet stąd widzę malującą się na twarzach czytelników pobłażliwą ironię.

***

Brassai, ---

Brassai, —

Nie dokonała się w moim wnętrzu żadna istotna przemiana, ani tym bardziej żaden przewrót, tylko szeroko otwierają się moje oczy, a wszelkie uczucia teatralności i przesady śmieszą niepomiernie. Niekiedy chełpię się sceptycyzmem, co nie wydaje się zbyt słuszne i kpię z przedmiotów, które mnie wzruszają. Z pewnością brak mi pola do popisu oraz okazji do prawdziwie szczerych rozmów; przychodzą mi one z trudem wobec upartej samotności. Odnoszę wrażenie, iż nasze wynurzenia powinny się odbywać wyłącznie w odruchu serca i miłości, lecz gdzie je dzisiaj znaleźć? I jak swobodnie rozprawiać o śmierci, którą zostałem napiętnowany przez niepokorne choroby dzieciństwa? Troska i uważanie na siebie stały się od tej pory moją drugą naturą, a najlżejsze niedomaganie prezentuje się w mych oczach jako herold ostatniej przypadłości. I to jest źródło bezustannych stękań i niekończących się złych nastrojów, które mnie rzadko odstępują.

***

Pablo Picasso, ---

Pablo Picasso, —

Życie ludzkie, nawet to najpiękniejsze i opromienione zewnętrzną chwałą, która tak nas pociąga i w końcu deprawuje, staje się puste i bez powabu, jeśli nie wypełni się Bogiem. Aby osiągnąć jakieś szczęście trzeba dla Niego godnie trwać i w Nim umierać, schodzić ze sceny życia, przyczyniać się, by nadeszło to Królestwo, według upodobania i możliwości swego wieku, i stanowiska, i majątku.

Georges Bernanos: „Winniśmy się wciągać w służbę Bogu zdecydowanie, jak wojskowi, i w duchu prawości, która na najwyższym poziomie swej doskonałości nosi dostojne miano prostoty ”.

***

Brassai, ---

Brassai, —

W oczach Boga nie istnieje życie zbyt ubogie na to, aby nie mogło być Mu ofiarowane.

***

Dzięki poważnym księgom zrozumiałem, że możemy być coś niecoś warci jedynie przez cierpienie i zapomnienie o sobie dla Boga i Jego sprawy tu na ziemi. Lecz jak osiągnąć wzgardliwy stosunek do śmierci, nie mówiąc o złożeniu ofiary i z życia i ze śmierci?

Sam zresztą jestem zdziwiony, że tyle mówię o poświęceniu, podczas gdy z takim ciężkim trudem znoszę najmniejsze przeciwności, a zwłaszcza te, które najcelniej godzą w moją próżność. Tak, boję się śmierci i postępującego za nią nieuniknionego rozkładu, i widzę, że moje nawrócenie jest niekompletne, wręcz nieszczere, a przecież wystarczyłoby jedno słowo: „W ręce Twoje Panie, powierzam ducha mojego”. Tak, jedno słowo, abym się stał godnym żyć, i żebym nie wrócił znów do przyziemnych i pospolitych spraw tego istnienia, które pozwalają w Bogu dostrzec jedynie jakiegoś poczciwinę.

***

Pablo Picasso, ---

Pablo Picasso, —

Na skutek ciągłych dociekań, umysł mój przyzwyczaił się do dowiadywania i odgadywania zawczasu najprzeróżniejszych kombinacji. Doświadczenie stało się dlań sprawą drugorzędną, opuścił sferę nieświadomości i ustawicznie rozsądza siebie, wlokąc się po utartych koleinach, z których niełatwo jest się wyzwolić.

Czyż nie są szaleństwem próby wyrwania się z tego kołowrotu, walka z duchową depresją, z czysto zwierzęcym załamaniem, tak prymitywnym, nieuchronnym? Jakże drażniąca jest ta niepewność, w której odwiecznie tonę, nie wiedząc już czy mówię prawdę, czy oszukuję siebie samego, kiedy podniecam się słowami i doktrynami zaśmiecającymi mój umysł! Jestem doprawdy nikim więcej od owych „deklamatorów świata”, których spotyka się w dawnych książkach, gdy „toczą wokół łzawym okiem, w wielkim płaszczu rozwianym na wietrze, z lirą w ręku, wsparci o jakieś ruiny porośnięte bluszczem” (G. Bernanos).

Brassai, ---

Brassai, —

Tego problemu nikt tutaj nie rozstrzygnie, żadna uparcie wdrażana filozofia, w jakiej tak bardzo się gustuję. Rozwiązanie poznam zapewne na tamtym świecie, o ile Bóg rzeczywiście pozwoli, abym się znalazł po właściwej stronie. Wówczas pokocham Go w nieskończoności i pokoju. Teraz zaś mogę jedynie wplatać skrawki mego serca w te trudne teksty bez przyszłości.

***

Pablo Picasso, ---

Pablo Picasso, —

Do życia niezbędna jest mi pewna doza sprzeciwu, ponieważ brak mi energii i mam wrażenie, że Bóg mnie opuszcza. Straciłem w istocie chęć do modlitwy, pewnej uczciwej pobożności, stałej praktyki obowiązującej co dnia. Zatapiam się w przygnębiającej dzieży chłodu, czując wątpliwość i bezsiłę. I właśnie na to, abym uwierzył jest mi potrzebna silna walka.

***

Hamletyczność mojej postawy jest oczywista; śmiem mniemać, iż chmurny duński książę jest mym godziwym poprzednikiem. Ów chorobliwie posępny władca podoba się mi jako wzorzec; chętnie poleciłbym go wszystkim żyjącym. Jak bardzo brak tej przenikliwej, gorzkiej mądrości, dumy w spojrzeniu, wyżyn ducha!

***

Brassai, ---

Brassai, —

Nanoszę na papier cierpliwe słowa, mając w istocie zakneblowane usta. Czynię to wszystko w nadziei wzbudzenia złudzeń w samym sobie. Bo właściwie cóż ja mam do powiedzenia? Biedny, niestały grzesznik z pustką w sercu.

***

Bóg pragnie mnie mieć całego, a jednak zawsze próbuję przed Nim uciec, zachować coś z mojej wyjątkowości; uciekam się do śmiesznych podstępów, jak gdybym chciał się uchylić przed Jego wzrokiem, który świdruje mnie stanowczo i nie na żarty. Za każdym razem, kiedy zbliżam się do tej decydującej siły, naraz się cofam i opieram z trwogą w sercu, jak batożony niewolnik. A potem, kiedy nadejdzie godzina zbliżenia, nagle wyrażam zdumienie, że jest ona tak niewysłowiona.

Pablo Picasso, ---

Pablo Picasso, —

Tak, zadziwiający jest ten opór, jaki codziennie stawiam Bogu. Pozwalam, aby wyrwał On siłą to, czego pragnie, żebym Mu ofiarował dobrowolnie. I przy pierwszym odruchu poddania, wszystko uśmierza się i uspokaja.

***

Po trzech latach trwania w samotni, górnolotnych rozważań i daremnych sporów wewnętrznych, nie potrafię się dłużej bronić nawet poczuciem odrębności. Walki przemogły moją wrażliwość, nie sposób się nią już dalej posługiwać. Potrzebna by tu była jakaś głęboka odbudowa woli, postawienie wszystkiego na jedną kartę, bezwzględna akceptacja mojej bezbronności.

Paul Claudel: „Ażeby Go usłyszeć, muszę stopniowo uczyć się Jego języka, który jest milczeniem”.

***

Brassai, ---

Brassai, —

Prawdziwe cierpienie generuje bez przerwy uczucie samotności, świadomość opuszczenia i bezprzykładne odrętwienie: „To strefa rozrzedzonego powietrza, w której elokwencja nic nie znaczy” (G. Bernanos). Bóg dozwala gromadzić ją na darmo, tak rozpaczliwą, nieprzydatną, do tylu celów, tylu zadań. Cóż mogę począć z jej darami? Obecnie widzę, że nie można na nich dłużej budować, i że kto inny posiadł tajemnicę twórczości. Tylko, że On od wielu lat już milczy, a idee, które mi były tak drogie, są bez wartości, jakby wyprane z treści. Czepiam się nich kurczowo, wertując niezliczone księgi po to, aby się z nich dowiedzieć, że trzeba tutaj być pokornym. Tak, wiem o tym, ale przecież istnieje jakieś minimum wiary w siebie, jakiś sprawdzony motor życia, który popycha nas do przodu. A może to nieużyteczne, może wystarczy być złym sługą? O jak bezwzględne jest to fiat.

***

Pablo Picasso, ---

Pablo Picasso, —

Coraz nieudolniej wyrażam to, czym żyję, co odczuwam w obliczu milczącego Boga. Rozporządzam przecież wyłącznie ubogim językiem, egzaltowanym i pełnym literackiego wyuzdania. Przydaje on najprostszej i najbardziej szczerej myśli potwornego patosu, bombastyczności, niezłej pychy. Niemniej nie posiadam nic innego i „takim właśnie bełkotem przemawiam do Pana Boga” (G. Bernanos).

Jakże to możliwe, że On lituje się nad swym biednym dzieckiem, które przebywa na bezludnej wyspie z paroma tylko książkami pod pachą, dogasającą w cieniu wiarą, z potężną pustką w nagim sercu?

***

Paul Claudel: „Poeta nie patrzy na nic, a widzi wszystko”.

Brassai, ---

Brassai, —

Rola twórcy, jaką sam sobie narzuciłem, komplikuje bez końca mój los, sprawia poważny zawód, potęguje i przyozdabia złudzenia. Ale bo rola ta wcale mnie nie kusi, ona została mi narzucona; to jest jedyny środek, jaki został mi dany, abym się wypowiedział, abym żył. I jest w niej jakieś wyzwolenie: oswobodzenie człowieka wewnętrznego i generator życia moralnego, bez którego wszystko pozostałoby nieokiełznane. I myślę, że gdyby zostało zmarnowane to amatorskie powołanie, sczezłbym i zmarniał razem z nim, tak samo jak idee, którymi żyję, gdyż jestem na tym świecie wyłącznie wygnańcem i nie potrafię złożyć niczego innego w ofierze. A może po prostu nikt innej ofiary ode mnie żąda?

***

Pablo Picasso, ---

Pablo Picasso, —

Georges Bernanos: „Wiedz, że od Ogrodu Oliwnego do Golgoty Chrystus Pan poznał i już zgłębił wszystkie agonie – nawet najbardziej żałosne, najbardziej rozpaczliwe”.

A więc i ja będę musiał wlec się po drodze długiej, kamienistej, z tą moją jakże straszliwie obnażoną i niczym nie chronioną wrażliwością! Lecz czy można oczekiwać więcej niźli rozpięcie na drzewcu krzyża? Dopóki się nie rozwidni, póki nie wzejdzie blade słońce, otulone atramentową ciemnością i skrywające się za łańcuchem nadziei, musimy kołysać się nad otchłanią, z dłońmi rozdartymi gwoździami i mrocznym tłumem gdzieś tam w dole. Przyzywa on nas groźnym rykiem, doszczętnie dewastując serce, tak zrozpaczone, tak przegniłe. Zastyga w nim niema wola, znieruchomiała w pustym krzyku, zakrzepła w drobnych nawykach, otwierająca się na śmierć.

Brassai, ---

Brassai, —

Oto ogarnął nas już Boży wzrok i nie zaznamy upragnionego spoczynku; zmysł tak stanowczy, twardy, tkliwy, rozbijający powłokę ciążących instynktów i wzbudzający szelest krwi. Coś się wyrywa, coś się zmienia, a potem nagle dokonuje. I już nie można siebie samego mamić, lecz trzeba wyswobodzić się bądź umrzeć. I to jest mniej bolesne, aniżeli powtórne runięcie w dół.

***

Georges Bernanos: „Tam, gdzie Krzyż osadzony został mocną ręką, kiedyś zapanuje pokój Chrystusowy”.

U jednych jest więcej zmysłowości niźli wiary, u innych ciekawość przewyższa miłość; nikt nie oddaje się całkowicie, a tak by należało. Prawdę trzeba poznawać całością swojej istoty, przyjmować miłością w najcichszej samotności.

***

Pablo Picasso, ---

Pablo Picasso, —

Paul Claudel: „Znowu zasmakowałem w prochu, z którego powstałem”.

Dramat ludzkiego istnienia pojawia się z chwilą, kiedy nieposłuszeństwo zaczynamy przedkładać dla niego samego, i kiedy wyrzuty sumienia stają się głośnym lokatorem duszy, nieuchronną pożywką, jednym wielkim wołaniem. Dusza będąca wyrzutem wzgardza ofiarowanym miłosierdziem i przeklina Boże synostwo.

***

Georges Bernanos: „Ja jestem pomiędzy aniołem jasności i aniołem ciemności, przyglądam się im kolejno, z tym samym obłędnym łaknieniem absolutu”.

Aby właściwie wybrać Boga, to nie siła jest najbardziej potrzebna, ale odprężenie, najuleglejsze poddanie duszy. Lecz jakże trudno jest się nie opierać! Za każdym razem wpadam w nicość trwogi, jak gdybym wracał do punktu wyjścia z marsowym czołem, bezmierną zarozumiałością i pychą nieznającą granic.

***

Brassai, ---

Brassai, —

Pogrążam się w moim pisaniu z myślą o pewnych bliskich; tworzę dla ludzi, którzy jeszcze szukają Boga, i których mierzi zdawkowa pobożność.

Georges Bernanos: „Przecież krew wylana na krzyżu nie może nas przyprawiać o mdłości”!

***

Czy ja w zasadzie nie należę do grona pewnych nieśmiałych duszyczek, które szukają Pana nie po to, żeby otwarcie pozwolić mu na działanie w sobie? Czy rzeczywiście pragnę łaski zamiast tulenia się w Jego objęciach i wypłakania w Jego ramionach? Budzi to zresztą moją odrazę, kiedy podobne symptomy obserwuję u innych. Lecz jakże wygodne jest owo roszczenie, aby bezzwłocznie zaznawać w życiu Bożej miłości i pokoju! To, co udzielane było dotychczas największym po nieskończenie ciężkich i niebezpiecznych przeżyciach, to pragnę uzyskać, nie wychylając się poza nikczemne wygodnictwo.

***

Pablo Picasso, ---

Pablo Picasso, —

Z tych, których wybrał, Bóg dobywa w całości ogrom cierpienia, do jakiego są zdolni.

***

Ja już nie bardzo pojmuję sprawiedliwość, a cóż dopiero miłość! Chrystus nie jest łagodnym lekarzem dusz – to „ich drapieżny łowca, a w pewnym znaczeniu i kat” (G. Bernanos).

***

Niewiele posiadam wiedzy o moim życiu wewnętrznym, dostatecznie jednak pojmuję sens i znaczenie walki, w jaką się angażuję całym sobą, i zbliżam się do Chrystusa dosłownie cofając się co krok. A jednak nie mogę, absolutnie nie mam prawa, uchylić się od mego przeznaczenia. W stosunku do samego siebie, podobnie jak do Boga i tych, których On powołał, istnieje tylko jedna postawa: szczerość zuchwała i desperacka.

***

Brassai, ---

Brassai, —

Rzeczywiście, nigdy nie czuję się swojsko w radości i zawsze wyrywam się z niej w królestwo smutku. Wyzwala mnie dopiero praca literacka, w której rozprawiam się sam ze sobą, bez litości.

***

Bóg jest zbyt wielki, aby bez trudu znieść istniejące pomiędzy nami nieporozumienie, aby oddalić ludzką impertynencję, ale nie na to, byśmy Go kochali tak, jak się nam podoba tym, co nieczyste, chore, lepkie. Takiego obcowania nie zniesie.

***

Święty Jan Maria Vianney zauważył kiedyś, że wystarczy pięćdziesiąt lat nieobecności księdza na parafii, aby zebrani w niej ludzie zaczęli wielbić zwierzęta. Istotnie, współczesna ludzkość, pozbawiona z własnej woli obietnicy odkupienia, raźnie kieruje się ku zwierzęcości, i to jakiej zwierzęcości!

Franz Grillparzer: „Europa rozwija się od chrystianizmu przez humanizm i nacjonalizm do bestializmu”.

***

Pablo Picasso, ---

Pablo Picasso, —

To, co piszę, wydaje mi się bezsilnym bełkotem. Oczywiście, wyłącznie ode mnie zależy, czy tworzyć dalej czy też spocząć łagodnie w pół drogi. A jednak jeszcze zaryzykuję wspinaczkę.

Same zdolności literackie to za mało, istnieje przecież tylu ludzi, którzy potrafią nieźle pisać, nie mając nikomu nic do powiedzenia. Jednakże, skoro mam cokolwiek do wyrażenia, jakąś cierpliwą i skromną część prawdy, bodajże najniklejszą, zostanę z tego rozliczony przez samego Boga. Muszę ją zatem odtworzyć dla tych, którzy jej oczekują, bez względu na to, ile to mnie będzie kosztowało. Na tym polega wielkość tej twórczości.

Brassai, ---

Brassai, —

Tak, bez wyrzeczeń nie ma mowy o jakimkolwiek życiu moralnym, chociażby się je zamierzało w jak najskromniejszym wymiarze. Podobnie jest zresztą z twórczością– „to szkoła ujarzmiania samego siebie” (G. Bernanos).

***

Chodzi nie tylko o to, aby wybierać, jak się grymasi nad towarami w supermarkecie, ale o to, by nie ustawać i poszukiwać aż do skutku. Trzeba nam zatem szukać i przy tym ustawicznym znajdowaniu uparcie nękać siebie z dozą pewnego okrucieństwa.

***

Pablo Picasso, ---

Pablo Picasso, —

Życie jest twarde i sztuka została stworzona na to, aby tę twardość nosić w sobie, aby jej dawać wieczny wyraz, jak najzwięźlejszy i stanowczy.

***

Mój styl odznacza się pewnego rodzaju wrażliwą giętkością, jednak brakuje mu zwięzłości i swobody, gdyż tych nie zyskuje się poprzez skreślanie zbędnych słów, a w drodze daru śmiałego wglądu i rozważania, i słusznego sądu.

***

Nie mam już sił i modlę się, aby w ciągu zimy Bóg zechciał przywrócić mi nadzieję. Moja już  tak się wysłużyła, że ledwie wystarcza, aby powstrzymać mnie od śmierci.

***

Brassai, ---

Brassai, —

Nie jest sztuką przeżycie swojego życia, ale zapanowanie nad nim, aby „się nie dostać pod spiętrzoną falę, nie osunąć poniżej horyzontu” (G. Bernanos).

***

Prawda wcale nie chce, aby ją malować czy o niej opowiadać; prawda pragnie, aby ją kochać.

© Andrzej Osiński

Zdjęcia i reprodukcje z Internetu: http://pintura.aut.org/

Published in: on 28 listopada 2012 at 10:34  Dodaj komentarz  
Tags: , , ,

The URI to TrackBack this entry is: https://andrzejosinski.wordpress.com/2012/11/28/dialogi-z-bernanosem-i/trackback/