Współczesna prasa nawet nie sili się na zadawanie pytań – wystarczy, iż popatrzy rozmówcy na usta i już zna właściwe odpowiedzi, będzie wiedziała jak je do tych ust starannie dopasować. A oni nie zaprotestują, gdyż dobrze wiedzą, że lepiej jest, aby pisano o nich cokolwiek, niż nie wspomniano żadnym słowem.
***
Wierność nie jest równoznaczna z pamięcią. Można być wiernym i się zapomnieć, lecz można także pamiętać i być niewiernym aż do bólu.
***
Poeta jest indywidualnością, barwnym ptakiem pragnącym uciec od ogółu. Musi dokładnie ujrzeć wszystko, a sam pozostać niezauważonym, gdyż jeśli ludzie go spostrzegą, przestanie mówić pełną piersią a zacznie parodiować życie, przybierać pozy i natręctwa, i niczego się już z niego nie wydobędzie.
***
Jestem mężczyzną przepracowanym, nękanym koniecznością odgrywania jakichś niepokojących ról, których w rzeczywistości nie pojmuję, które mnie dzierżą w swoich dłoniach, rozcapierzonych i ciekawych; facetem na skraju załamania nerwowego. Może nawet dojdę do tego, iż znienawidzę sukces, jaki zamierza przeróść swego autora?
***
Wystarczy spojrzeć na człowieka, odbyć z nim krótką pogawędkę, posłuchać głosu, przyjąć gest, a następnie połączyć to z wiadomościami płynącymi z najbliższego otoczenia tej istoty, jej oponentów i przyjaciół, zbadać mieszkanie i zapełniające je precjoza, aby przewidzieć cudzą przyszłość, „jego mniej lub bardziej marne przeznaczenie” (G. Greene).
***
Gdyby w drzwiach zaświtała teraz jakaś postać, gdyby u szczytu schodów zabrzmiał naglący jakiś głos, „gdyby nagle zaczął szeptać dywan”, to mógłbym – ja, tak pragnący powrócić do świata w dwadzieścia lat po jego porzuceniu, kiedy to ocierałem się o nogi znienawidzonych krzeseł i biurek, eksponowałem swoją wymizerowaną postać na wskroś tych ludzi i ich nędzy, poświęcający się tak bardzo, że rzadko kto mógłby w to poświęcenie uwierzyć – upaść z rozkoszą u stóp Boga i żądać pełni błogosławieństw i pozwolenia na ów powrót.
***
Podejrzliwość wobec konduity innych świadczy o prowadzeniu się formułujących te podejrzenia.
***
W takim stopniu, w jakim wiersz jest oparty na doświadczeniu jego autora, twórca jest „pokutnikiem, spowiadającym się przed czytelnikami” (G. Greene). Wówczas wcielają się oni w rolę psychoanalityków a nawet księży.
***
W życiu istoty ludzkiej są sprawy ważniejsze od chwilowych niedogodności.
***
Bieda nie implikuje wstydu dla tego, kto został poddany jej surowym prawom. Bieda nie jest przestępstwem, a jedynie stanem, z którego należy się wydobyć wszystkimi dostępnymi środkami.
***
Egzystując w rynsztoku nie mam żadnego prawa, aby wymagać wiele od innych.
***
Moja ofiarna walka z miernotą nosi w sobie pierwiastek podupadającej szlachetności.
***
Idiotyzmu tego świata nie sposób w ogóle traktować serio, a przecież przyjmujemy go ze śmiertelną powagą. Wielkie słowa górują nad naszymi myślami jak marmurowe posągi – słowa sprawiedliwość, równouprawnienie, wolność, lecz w praktyce te postępowe hasła sprowadzają się do zmizerniałych istot ludzkich, do tych tysięcy szarych ludzi o twarzach niewymagających zapamiętania.
***
Bóg i szatan posługują się w swoich zamiarach osobnikami trywialnymi i pociesznymi, powierzchownymi i nudnymi, o prymitywnej mentalności i wykoślawionym sposobie życia. Czyny sygnowane ręką Boga odznaczają się pokaźną miarą szlachetności, podczas gdy diabeł otacza się nieskończoną podłością, lecz w obu tych przypadkach „materiałem jest pospolite, nędzne ludzkie średniactwo” (G. Greene).
***
Przyklejam się do porostów ścian i odziewam się w barwy ochronne, czując chwilami przebijającą się przez ich pancerz dumę, jakiej mógłby doświadczać lampart, który „wędruje przez świat w harmonii ze wszystkimi innymi cętkami, lecz wszystkie je przewyższa siłą” (G. Greene).
***
Przyglądam się pilnie życiu i sam już nie wiem, co o nim myśleć. Przecież niemożliwością jest przekraczanie jego nurtu w stałym pancerzu niepewności, jak pośród okratowanego więzienia, do którego sami się wysyłamy. Tkwię w takim locum wiele lat, bez zmiany celi i spaceru, pozbywszy się wszystkich strażników, którzy mogliby zakłócić monotonię tej samotności.
I jakoś nie potrafię wyobrazić sobie dnia, w którym będę musiał spróbować ucieczki z tego więzienia, staranowania jego murów, bez względu na rozmiary ryzyka.
***
Graham Greene: „Za pieniądze nie można co prawda nabyć grzeczności, można jednak być szybszym od innych ludzi”.
Współczesność usankcjonowała morderstwo, które nagle zaczęło się opłacać, a kiedy jakaś rzecz zaczyna się opłacać, ludzie nabierają do niej respektu.
***
Tak zwana wierność idei jest zazwyczaj najpospolitszą zbrodnią, podczas gdy litościwa posługa bliźnim okazuje się starannie zaplanowanym morderstwem.
***
We śnie wszelkie możliwości ucieczki zostają odebrane.
***
Cel naszego życia nie jest bynajmniej żartobliwy, ale aby nie upaść w poprzek drogi, musimy w sobie odżywiać nieustanne poczucie humoru.
***
Pragnąłbym marzyć, ale mój umysł zdolny jest już tylko produkować rozpacz oraz swoistą nieudolność.
***
Umiejętność marzenia na jawie potęguje właściwe istocie ludzkiej szanse na to, że któraś z wymarzonych przez nią cech wreszcie się rozwinie.
***
Słowa modlitwy powtarzane regularnie i z pewną dyscypliną, choćby najbardziej bezmyślną i ociężałą, rodzą nawyk osadzający się na dnie umysłu, i oto pewnego dnia człowiek stwierdza, iż postępuje zgodnie z wiarą, o której był sądził, iż jej nie wyznaje.
***
Smutek działa tyleż postarzająco, co odmładniająco. Są bowiem istoty, które w okowach smutku odzyskują echo młodzieńczej swady i urody, a miejsce zdjętego z ich barków brzemienia, zajmuje lekko „poczucie bezradnego zagubienia, typowe dla okresu dojrzewania” (G. Greene).
***
Świat skurczył się a wypełniający go tłok stał się nie do zniesienia.
***
Opadło mnie niewytłumaczalne poczucie euforii, o którym można by rzec, że jest znamieniem ludzi umierających.
***
Zamiłowanie do sprawiedliwości stało się w naszych czasach nie lada ekstrawagancją.
***
Tyranii należy stawiać opór zwarty.
***
„Jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi” (Mt 5,39).
I oto właśnie chodzi. Nie wolno ranić w swojej sprawie, ale w przypadku życia innych, tych ukochanych i nieznanych, słusznym jest ryzykować potępienie.
***
Graham Greene: „Dzieciństwo spędzamy pod jasnym słońcem nieśmiertelności”. Niebo jest wówczas miejscem jak najbardziej konkretnym, ulokowanym nie dalej niż aluminiowa balia w babcinym ogródku czy kępa jeżyn, do których chciwie wyciągałem dłonie. Zawiłe szczegóły świata nie stanowią kwestii do rozstrzygania, Bóg jest dobrocią, a dorosły udziela odpowiedzi na wszystkie wątpliwości. Prawda istnieje i jest jasna, a sprawiedliwość narzuca się niejako sama przez się.
Bohaterowie dziecięcych książek odznaczają się nieodmiennie cnotami herosów: prawdomównością i odwagą, sprawnością w walce, uczciwością, nawet szyderstwem wobec klęski.
Czy dlatego żadna z książek nie zadowala mnie tak jak te, które poznałem w czas dzieciństwa? Czy to z powodu tych jakości?
***
Wiedza bywa potęgą, o ile nie zamieni się w wysublimowaną abstrakcję bądź teorię wabiącą człowieka „na pozłacane manowce rzekomej szlachetności i transcendentnej cnoty” (G. Greene).
Wiedza ma znaczenie jako ta uczuciowa i pulsująca ludzkim życiem.
***
Ponad płaszczyzną pól uniósł się śpiew skowronka a szarość blasku przedzierającego się przez skłębione obłoki dosięgła najbliższej kępy bzu, lecz nie przebiła się poza nią. Krzew przywodził na myśl „ozdobny margines okalający mapę niezbadanego kontynentu”, w którego głębi przychodziły na świat nowe stworzenia, mieszały się w odległe wonie, działy się sprawy wielkiej wagi, z którymi nie mogła równać się trywialność mojej przechadzki.
Cóż ona bowiem mogła znaczyć, ta jednostajna ścieżka naprzód, te papierowe emocje wędrowca wobec powagi codzienności, rozgrywającej się w cieniu tego krzaka bzu? I nagle zatęskniłem do powrotu w krainę dzieciństwa, w świat mego miasta i miłości, zdrowych pouczeń, prostych porad, dzielonych przez nas i sąsiedztwo, w sferę szlachetnej zwyczajności.
© Andrzej Osiński