Dla dziecka, starsza osoba, która zaczyna chorować, automatycznie żegna się z życiem. Partykularna śmierć oczyszcza tylko atmosferę, ale nie jest zdolna zmienić tego, co się w istocie już dokonało.
***
W dobie mojego dzieciństwa ludzie traktowali pogrzeby stanowczo poważniej aniżeli obecnie. Wyjaśniam – pogrzeby, a nie samą śmierć; śmierć była zwykła i powszednia.
Nie znam żadnej rodziny, której historia nie byłaby znaczona ubogimi grobami, upamiętniającymi tych, co „okres ziemskiej dzierżawy mieli tak krótki, że nie zdążyli nawet otrzymać imienia” (W. Faulkner).
A ileż dzieci, babć i wujów zmarłych w swoich trzydziestych latach życia! Ileż łagodnych i zapoznanych krewnych, którzy niezmiennie odchodzili w domu, w tym samym łożu i pokoju, gdzie kiedyś wcześniej się poczęli, a rzadko kiedy w białych klitkach, tchnących lizolem i wyziewami chorób!
Tak, pogrzeby były aktem rytualnym i miały trwałe powiązania, skupiając zawżdy całą wieś. (więcej…)