Taverner i muzyka doby Tudorów

Julius Schnorr von Carolsfeld: Klara Bianka von Quandt

Julius Schnorr von Carolsfeld: Klara Bianka von Quandt

W encyklice o muzyce i śpiewie kościelnym, „Inter pastoralis officii sollicitudines” (1903), czcigodny erudyta i ojciec duchowy Kościoła, Pius X roztropnie zauważał: „Muzyka kościelna, jako część składowa uroczystej liturgii, dzieli z nią cel ogólny, jakim jest chwała Boża, uświęcenie i zbudowanie wiernych. Ona to się przyczynia do pomnożenia powagi i wspaniałości ceremonii kościelnych i tak, jak głównym jej zadaniem jest odpowiednią melodią przyodziać takt liturgiczny, przedstawiony zrozumieniu wiernych, tak znowu właściwym jej celem jest dodać większej siły tekstowi samemu, aby za jej pośrednictwem wierni byli łatwiej jeszcze pobudzeni do pobożności i lepiej usposobieni do zebrania w sobie owoców łaski, powstających przy sprawowaniu Przenajświętszych Tajemnic”.

Nie sposób zaprzeczyć, iż anglikańskie konfesje ery Tudorów, przedłożone w najświeższym credo ekwilibrysty i mentora Paula Hilliera, poprzez to, że subtelnie wiodą wiernych ku nasileniu i eskalacji ufności w Pana, w zupełności poświadczają nieskazitelność i uczciwość papieskiej admonicji. Także w tym sensie, iż prezentują one cnoty właściwe najszlachetniejszej rzymskiej liturgii, a to – jak raczył zaznaczyć Pius X – „świętość i piękność formy, z których wynika koniecznie powszechność”. W opinii oratora i egzegety na stolcu Piotrowym, muzyczna fraza powinna bowiem być „świętą, a więc wykluczać wszelką świeckość, nie tylko w samej sobie, ale też i w sposobie, w jaki zostaje przez wykonawców oddaną”.

Friedrich Overbeck: Adoracja Magów

Friedrich Overbeck: Adoracja Magów

Kontemplacyjne misterium „Gloria tibi Trinitas” pióra eminentnego cicerone chóru przy oksfordzkim Cardinal College, Johna Tavernera, zajmuje w wyspiarskim kronikarstwie miejsce doprawdy arbitralne, nie tyko z uwagi na jego atrakcyjną jakość formalną, co dzięki instrumentalnemu idiomowi „In nomine”, wyłowionemu z misternej a efektownej struktury „Benedictus”, i przetwarzanemu następnie bez miary przez generacje angielskich mistrzów. (więcej…)

Published in: on 14 listopada 2011 at 11:57  Dodaj komentarz  

Misza Majski: Poranek Straussa i Dworzaka

Misza Majski (okładka płyty)

Misza Majski (okładka płyty)

Biorąc pod lupę hermetyczne aspekty przenośni i metafory, ginące w gęstwinie skomplikowanych przypisów i objaśniaczy, niemiecki pisarz i teoretyk literatury, Martin Walser dochodzi do wniosku, że „im dzieło jest doskonalsze, tym w mniejszym stopniu odsyła czytelnika do twórcy. W niedoskonałej twórczości – jak niedwuznacznie podkreśla – do jej zrozumienia twórca jest niezbędny: dzieło nie uniezależniło się od biografii artysty; życie i dzieło wymagają zestawienia, ponieważ jedno odsyła do drugiego”.

Śmiem podejrzewać, iż kapitalną ilustracją takiej doktryny o niezawisłości wytworów rąk ludzkich od ich pomysłodawcy i kreatora, są owe sublimowane precjoza zgromadzone w najświeższej konfesji niedościgłego Miszy Maisky’ego. Tym razem fertyczny i balansujący poniekąd na skraju egzageracji bard, wespół z kompatriotą i powiernikiem Pawłem Gililovem, zaprasza na wędrówkę po neoromantycznych praskich i monachijskich zaułkach, spoza których uroczych fasad mami i nawołuje nas z przeszłości jędrna persona czeskiego wiolonczelisty Hanusa Wihana (1855-1920).

Kazimierz Sichulski: Niedziela Palmowa

Kazimierz Sichulski: Niedziela Palmowa

Znakomity artysta winien kazać sobie drogo płacić za swoją sztukę” – miarkował na szpaltach renesansowego „Traktatu o malarstwie”, Albrecht Dürer. Zaiste, Wihan nie omieszkał wyceniać słono swoich usług, a fakt, iż w wieku zaledwie osiemnastu lat pełnił był szczytną posługę profesora w osławionym salzburskim Mozarteum, a nadto partycypował w popisach berlińskiej Bilse Kapelle, tudzież pałacowego ansamblu w turyńskim Sondershausen (gdzie delektował się nim sam abbé Liszt), mówi sam za siebie. (więcej…)

Published in: on 14 listopada 2011 at 11:01  Dodaj komentarz  

Szeherezada: Orientalny kobierzec Rimskiego-Korsakowa

Walentin Serow: Mikołaj Rimski-Korsakow

Walentin Serow: Mikołaj Rimski-Korsakow

Michał Martianow, przyjaciel Mikołaja Rimskiego-Korsakowa z Korpusu Morskiego w Petersburgu tak opisywał przyszłego twórcę Złotego kogucika: „Wyśpiewywał [on] z pamięci długie fragmenty, naśladował wykonawców, orientując się doskonale w mechanizmie muzycznym przedstawienia. Krytykował dyrygentów, oceniał śpiewaków, zajmująco opowiadał o właściwościach muzyki (…). Najbardziej jednak charakterystyczna była (…) jedyna w swoim rodzaju umiejętność naśladowania orkiestry, imitowania głosów poszczególnych instrumentów. Już wówczas wydawało się nam, że rozumiał orkiestrę ze wszystkimi jej subtelnościami”.

Wiktor Wasniecow: Po bitwie pod Płowcami

Wiktor Wasniecow: Po bitwie pod Płowcami

Wzrastając w nowogrodzkim Tichwinie, przesiąkniętym cerkiewnym melizmatem i rubaszną polką, Mikołaj Rimski-Korsakow był – jak sam podkreślał – „dzieckiem, które namiętnie kochało muzykę i bawiło się nią”, admiratorem rodzimego folkloru i rosyjskiego pejzażu, pasjonatem bezkresu morza, opiewanego w listach i wspomnieniach starszego brata Woina, oficera floty i podróżnika; entuzjastą teatru i opery, przyswajanej w nader skąpych fragmentach. (więcej…)

Published in: on 14 listopada 2011 at 9:36  Dodaj komentarz