Heinrich Schütz: Pasja Łukaszowa

Heinrich Schütz

Heinrich Schütz

Gdyby walijski geograf, weredyk i średniowieczny skryba kościelny Giraldus Cambrensis, mógł był zapoznać młodszą o cztery wieki spartańską i aseptyczną „Pasję według św. Łukasza” Heinricha Schütza, pragnę nie wątpić, iż z właściwą owej neoplatońskiej erze emfazą, tłumiąc czczość myśli i płonąc wolą niebieskiej nagrody, przedłożyłby widomą taksację ascetycznego i wytrawionego z dźwiękowego koloru kunsztu, w słowach, w jakich orzekał o wizygockich miniaturach: „Jeśli będziesz patrzeć na te wyobrażenia w sposób powierzchowny, niezbyt uważny i zwykły, będą się wydawać raczej plamami niż spoistymi kształtami; i nie dostrzeżesz w nich subtelności, choć jest w nich sama tylko subtelność. Lecz gdy skoncentrujesz moc spostrzegania swych oczu na bardziej dokładnym oglądzie i dłużej wysilisz się, by przeniknąć tajemnice sztuki, będziesz mógł pojąć zawiłości tak delikatne i subtelne, tak ściśle zamknięte i pociągające, splecione i splątane, a tak rozświetlone blaskiem jakby wciąż świeżych barw, że przypiszesz to wszystko rękom aniołów raczej niż ludzi”.

Albrecht Altdorfer: Ukrzyżowanie

Albrecht Altdorfer: Ukrzyżowanie

Istotnie, intonacyjna i ledwie muśnięta melodycznym konturem rozprawa; stylizowana, mroczna i substancjalna, ulokowana niejako w opozycji wobec bachowskich misteriów światła i barwy, zdaje się więdnąć i niknąć w obliczu owych polifonicznych eposów o teatralnej dramaturgii i ekstensywnej malarskości. Przeciwnie, jawnie puszy się  ona surowym rytmem, esencjonalnym recytatywem odżywianym luterańską egzegezą (tudzież obrzędem dekorowania oszczędnych nabożeństw); a nadto polifoniczną elaboracją chętnie gardzącą sublimowaną orkiestrą czy sugestywnym generałbasem. (więcej…)

Published in: on 20 grudnia 2011 at 13:31  Dodaj komentarz  

Samuel Scheidt: Ludi Musici

Łukasz Cranach Starszy: Pieta

Łukasz Cranach Starszy: Pieta

Pierwsze dekady XVII stulecia były w rozdrobnionych feudalnie Niemczech świadkiem znaczącej liczby publikacji kolekcji tanecznych, pośród których istotną estymą cieszą się Banchetto Musicale Johanna Hermanna Scheina (1617) oraz cztery woluminy Ludi musici Samuela Scheidta, uskutecznione w periodzie 1621-27.

Pierwszy z foliałów finalnej antologii, od dawien dawna pławi się w zasłużonym respekcie, pozwalając się rejestrować zarówno na instrumentach historycznych, jak i współczesnych; drugi i czwarty przetrwały w rozproszonych skrawkach, zrekonstruowanych na użytek tej realizacji z pietystyczną pilnością przez Rolanda Wilsona, trzeci – jak się wydaje bezpowrotnie –zaginął w mrokach historii.

Łukasz Cranach Starszy: Chrystus i jawnogrzesznica

Łukasz Cranach Starszy: Chrystus i jawnogrzesznica

Dworne pląsy i posągowe intrady, poetyckie canzony i uroczyste galiardy, kapryśne almandy i solenne pawany; rozwibrowane rytmy konstytuują antologię o enigmatycznej orkiestracji, zaaranżowaną – jak zaznacza jej autor – „w ogólności na instrumenty o niskim rejestrze, takie jak cztery viole da gamba, bądź trzy viole da gamba i zwyczajowy generałbas, cztery trombony, cztery fagoty lubo dulciany”. (więcej…)

Published in: on 20 grudnia 2011 at 13:13  Dodaj komentarz  

Heinrich von Kleist: Hiob współczesnej literatury

Heinrich von Kleist

Heinrich von Kleist

Myśl, że my tu na tym padole nic a nic nie wiemy o prawdzie, – pisał Heinrich von Kleist – że to, co tu zwiemy prawdą, po śmierci zupełnie inaczej się mieni, a zatem i nasze dążenie do tego, by zdobyć na własność coś, co by nam mogło towarzyszyć aż po sam grób, daremne jest i bezowocne, myśl ta wstrząsnęła całym moim jestestwem. Runął mój jedyny, najwyższy cel, innego nie mam”.

To rozpaczliwe wyznanie, podyktowane lekturą Krytyki czystego rozumu Kanta, uchyla kurtynę skrywającą tragedię subtelnego autora Księcia Homburgu, który domagając się prawa do artystycznej ekspresji, duchowego rozwoju i urzeczywistnienia twórczej indywidualności, podjął skazaną na niepowodzenie walkę z bezlitosnym przeznaczeniem, społecznym ostracyzmem i epoką skąpaną we krwi napoleońskich batalii. „Niewolnicze poddanie się kaprysom tyrańskiego losu – buntował się – jest w najwyższym stopniu niegodne wolnego, myślącego człowieka. Człowiek niezależny myślą nie zatrzymuje się tam, dokąd go rzuca przypadek, a jeśli już tam pozostaje, to z ważnych powodów (…) czuje on, że można się wznieść ponad los, że nawet w pewnym sensie można nim kierować”.

Ernst Ludwig Kirchner: Ulica w Schönebergu

Ernst Ludwig Kirchner: Ulica w Schönebergu

Derwisz to życie nazywa podróżą / Do tego krótką! Zapewne! Dwie piędzi / Tutaj na ziemi – dwie piędzi tam w ziemi – ironizuje tytułowy bohater Księcia Homburgu, niesubordynowany patriota i zuchwały marzyciel, skonfliktowany z nieugiętym Elektorem, którego XIX-wieczny potomek zakaże wystawiania „najosobliwszego wytworu ducha niemieckiego (F. Hebbel) auf ewig. (więcej…)

Published in: on 20 grudnia 2011 at 11:55  Dodaj komentarz  

Igor Strawiński: Canticum sacrum

George Rouault, Stary król

Georges Rouault: Stary król

Człowiek, co nigdy zdania nie zmienia, jest jako woda stojąca i karmi gady umysłu” – rokował William Blake – „Bez przeciwieństw nie ma postępu. Przyciąganie i odpychanie, rozum i energia, miłość i nienawiść są niezbędne dla ludzkiego istnienia”. W wieku, w którym większości z nas dane jest odmeldować się z tego uniwersum, Igor Strawiński zdumiał był rzesze oddanych adherentów, ważąc się na niespodzianą metamorfozę formalną i podążając w rejestry zastrzeżone dla Schönbergowskiej dodekafonii.

Dla autora „Święta wiosny”, którego dotychczasowa twórczość sytuowała się raczej na antypodach serializmu, do stopnia w jakim odmawiał on wszelkich relacji z jego awangardowym piewcą, dwunastodźwiękowa skala oznajmiała wszelako logiczny a konsekwentny postęp w stronę idealnego „muzycznego porządku”, wyposażając jej animatora w bezprecedensową możność narzucenia kompozycjom „znaczniejszej dyscypliny” i ściślejszego stopnia koncentracji.

George Rouault: Chrystus i rybacy

Georges Rouault: Chrystus i rybacy

Poeci są nieznanymi prawodawcami świata” – nawoływał Percey Shelley – „Są to hierofanci nie dającego pojąć się natchnienia, zwierciadła gigantycznych cieniów, które przyszłość rzuca na teraźniejszość”. „Canticum sacrum” uskutecznione latem 1956 roku, stanowi odbicie tych nowatorskich zabiegów, wiodących do niebagatelnej kompresji konstrukcji, wyabstrahowania rozkapryszonej i sensualnej frazy, jak również ostentacyjnej ekspresji ortodoksyjnych pasji religijnych. (więcej…)

Published in: on 20 grudnia 2011 at 11:34  Dodaj komentarz  
Tags: ,

Berlioz: Apostoł muzycznej ofiary

Hektor Berlioz

Hektor Berlioz

Miłość wszystko zwycięża, i my ulegamy miłości” (Wergiliusz)

I.

Całe moje życie było jednym z tych żarliwych pościgów za ideałem powstałym w mojej własnej wyobraźni. Jeśli kiedykolwiek udawało mi się znaleźć bodaj cząstkę wartości przynależnej do tego ideału, moje serce ożywione pragnieniem miłości chwytało ją” – wyznawał u kresu ciemiężonego bytu Hektor Berlioz (1803-1869). Dumny fantasta o rubensowskiej imaginacji, wrażliwy krytyk codzienności oraz krańcowo egzaltowany esteta, pogrążony w lekceważeniu dla wzorów przeszłości i upojony ekscentrycznością przyszłego Piękna; a także tęgi literat rozpłomieniony nieprzejednaną batalią o prawdę i wielkość w sztuce – autor „Symfonii fantastycznej” ze swoją ekstrawagancką grandilokwencją, nieubłaganą porywczością i ekstatyczną wolą walki, animizuje chimerycznego ducha romantyzmu w jego najczystszej i ewidentnej postaci.

Delacroix muzyki” (jak o nim z przekąsem szeptano), „ten Bachang szalony, ten postrach filistrów, który wydaje im się jakimś włochatym potworem o drapieżnych oczach” (jak raczył ewokować Schumann), był istotą o krystalicznie przejrzystej uczciwości, zabarwionej paryską kpiną i południowym, temperamentnym zawadiactwem; byronowskim tytanem zdanym na pastwę przygniatających trosk, złowrogich myśli i nieprawdopodobnych przeciwności losu; człowiekiem z gruntu nieszczęśliwym, zdumiewająco ambitnym i przenikliwym w szczerych osądach.

Jacek Malczewski, Thanatos

Jacek Malczewski, Thanatos

W łódź jego zawsze uderzały fale i wiatry, zatapiała ją piana, godził w nią piorun – donosił jeden z najdroższych totumfackich, Teofil Gautier – w chwili gdy miała przybić do brzegu, brzeg ciskał ją na pełne morze; ale na rufie zasiadła niewzruszona wola, którą nie zachwiałby upadek świata, i mimo poszarpanych żagli, połamanych masztów, wody wdzierającej się zewsząd, wytrwale wiodła łódź do ideału”. On sam, rozpatrując udręki i bóle twórczej egzystencji na błyskotliwych kartach okrutnych „Pamiętników”, z sarkazmem starca ubolewał: „Zawsze wspomnienia, zawsze żale, zawsze dusza czepiająca się przeszłości, zawsze żałosne usiłowania, by zatrzymać uciekającą teraźniejszość, zawsze daremna walka z czasem, zawsze pragnienie rzeczy niemożliwych, zawsze ta wściekła potrzeba ogromnych uczuć!”. (więcej…)

Published in: on 20 grudnia 2011 at 10:35  Dodaj komentarz  
Tags: ,